W Europie kina bez żadnej przerwy działają tylko w dwóch krajach — w Szwecji i na Białorusi. To 2 procent spośród ponad 42 tysięcy kin Starego Kontynentu. W innych krajach, w związku z polepszającą się sytuacją epidemiologiczną, przybytki X Muzy mają być stopniowo otwierane, oczywiście pod warunkiem zachowania ostrych środków bezpieczeństwa.
7 maja kina mają powoli ruszać w Norwegii, decyzja pozostaje jednak w gestii ich właścicieli. Restrykcje wciąż są poważne: w sali nie może się znaleźć więcej niż 50 osób, muszą zostać zachowane metrowe odległości między widzami. Od 15 czerwca normy te mogą zostać złagodzone: będą dopuszczały przebywanie w jednej sali 200 osób. Nie wiadomo jednak, jak zareagują widzowie. Nie wiadomo też, jaki repertuar będzie na dużych ekranach dostępny. Na pewno wrócą na ekrany filmy już ograne, jak np. „1917” czy „Parasite”, może kilka tytułów rodzimych. Jednak czy to wystarczy, by zainteresować widzów, wciąż jednak bojących się koronawirusa?
Swoje plany uwalniania gospodarki przyspieszyli Czesi, u których epidemia przygasa. Pierwotnie kina miały zostać otwarte 25 maja, obecnie rząd przesunął ten termin o dwa tygodnie. I tak kina będą mogły przyjąć widzów już 11 maja, jednak z ograniczeniem do 100 osób w sali. Będą obowiązywały zasady co drugiego wolnego rzędu i zachowania odległości między widzami. Rekomenduje się maseczki na twarzy, nie będzie też wolno podczas seansu jeść i pić.
W Niemczech wstępnie ogłoszono, że otwarcie kin może nastąpić po 25 maja.