Robert Gwiazdowski: Sokrates o frankowiczach

Prof. Łętowska „obsobaczyła" prof. Balcerowicza za jego poglądy na temat kredytów frankowych. Bliżej mi do stanowiska profesora, który z ekonomicznego punktu widzenia ma rację.

Publikacja: 07.04.2021 21:00

Robert Gwiazdowski: Sokrates o frankowiczach

Foto: shutterstock

Spójrzmy jednak na problem filozoficznie, bo pani profesor posługuje się prawnym pojęciem sprawiedliwości. Gdy ktoś zgodził się z kimś na coś – o ile są to rzeczy sprawiedliwe – to powinien zrobić to coś czy oszukiwać? – pytał Sokrates Kritona proponującego mu ucieczkę z więzienia. Powinno się robić rzeczy, na które ktoś z kimś się zgodził, o ile są sprawiedliwe.

Ale nie tylko to „coś", na co się zgodzono, może być niesprawiedliwe. Sam akt zgody (nawet na rzecz sprawiedliwą) może być niesprawiedliwy. Jeżeli czyn, na który ktoś się zgodził, jest niesprawiedliwy, to bez względu na okoliczności, w jakich wyrażono zgodę na jego dokonanie, nie należy się stosować do tego, co owa zgoda nakazuje. Jeżeli zaś sam czyn jest sprawiedliwy, ale okoliczności, w jakich wyrażono zgodę na jego dokonanie, nie są (do zgody doszło pod przymusem lub wskutek podstępu), nie musi się wywiązywać z tego, na co się zgodził.

Więc jak to jest z frankowiczami? Sam kredyt walutowy nie jest niesprawiedliwy. Prof. Balcerowicz ma rację. Ale niektóre banki niektórych kredytobiorców rzeczywiście naciągnęły – mówiąc im np., że nie mają oni zdolności kredytowej, chyba że we frankach. Okoliczności, w jakich wyrazili oni zgodę na zaciągnięcie kredytu, były więc niesprawiedliwe. Nie muszą się zatem wywiązywać z tego, na co się zgodzili. Tu prof. Łętowska ma rację. Ale inni?

Na przykład sędzia, który zaciągnął taki kredyt, a dziś nie wstydzi się orzec, że umowa, którą podpisał, była nieważna, i czerpać z tego korzyść? Albo adwokat, który tego dowodzi takiemu sędziemu, sam mając taką umowę? Albo farmaceuta, który za kredyt hipoteczny postawił dom, w którym prowadzi aptekę, a teraz udaje konsumenta? Albo dziennikarze (także ekonomiczni), którzy piszą o nieważności umów, mając takie same? Albo przedsiębiorca, który kredyty zaciągnął trzy, kupił za nie trzy mieszkania na wynajem, z których czynsz przewyższa raty kredytów, a teraz uważa, że bank powinien mu oddać, co wpłacił, i nie powinien dochodzić odsetek od tego, co mu pożyczył, a najlepiej żeby on w ogóle nie musiał nic oddawać – za karę dla banku? Ich zgody były niesprawiedliwe?

Bez względu na rozstrzygnięcie sprawy kredytów frankowych przez Sąd Najwyższy w systemie pieniądza bankowego banki nie zbankrutują. Koszty przerzucą na klientów – jak podatek bankowy. Na złotówkowiczów, którzy nie byli głupi i nie dali się bankom oszukać.

Autor jest adwokatem, profesorem Uczelni Łazarskiego i szefem rady WEI

Spójrzmy jednak na problem filozoficznie, bo pani profesor posługuje się prawnym pojęciem sprawiedliwości. Gdy ktoś zgodził się z kimś na coś – o ile są to rzeczy sprawiedliwe – to powinien zrobić to coś czy oszukiwać? – pytał Sokrates Kritona proponującego mu ucieczkę z więzienia. Powinno się robić rzeczy, na które ktoś z kimś się zgodził, o ile są sprawiedliwe.

Ale nie tylko to „coś", na co się zgodzono, może być niesprawiedliwe. Sam akt zgody (nawet na rzecz sprawiedliwą) może być niesprawiedliwy. Jeżeli czyn, na który ktoś się zgodził, jest niesprawiedliwy, to bez względu na okoliczności, w jakich wyrażono zgodę na jego dokonanie, nie należy się stosować do tego, co owa zgoda nakazuje. Jeżeli zaś sam czyn jest sprawiedliwy, ale okoliczności, w jakich wyrażono zgodę na jego dokonanie, nie są (do zgody doszło pod przymusem lub wskutek podstępu), nie musi się wywiązywać z tego, na co się zgodził.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację