Jezioro Turkana to czwarte pod względem wielkości słone jezioro świata. Kenia chce tworzyć prąd dzięki silnym prądom powietrznym występującym w wiatrowym korytarzu w okolicach jeziora - czytamy na stronach Onetu.

W informacji o projekcie podano iż jest to konsorcjum afrykańsko-europejskiej, ale już szybki rzut oka na stronę inwestycji wskazuje, iż poza Siemensem oraz Vestas (producentem turbin) znajduje się także chińska firma RXPE z prowincji Liaoning (Rongxin Power Electronic). Kenia od lat uchodzi za kraj, traktowany przez Pekin jako teren do eksperymentów w zakresie budowania partnerstw z zagranicznymi spółkami i poruszaniem się w międzynarodowych projektach infrastrukturalnych.

Po wybudowaniu inwestycji Kenia ma przez 20 lat móc kupować prąd z największej elektrowni wiatrowej w Afryce po niezmiennych cenach. Cel jest ambitny, ponieważ Nairobi zakłada, że już w 2020 roku wszystkie źródła zaopatrzenia w energię w kraju mają pochodzić ze źródeł ekologicznych. Obecnie ten odsetek pozostaje na poziomie 70 proc. Od ostatniego roku, gdy pierwsze turbiny Lake Turkana zostały podłączone do kenijskiej sieci energetycznej elektrownia miała pozwolić na oszczędności sięgające 77,5 mln dolarów.

Dostępem do prądu w Kenii cieszy się jedynie 6,7 mln z 50 mln mieszkańców.

Etiopski projekt związany z zaporą wodną naraził bezpieczeństwo parków narodowych związanych z Jeziorem Turkana. Gibe III zakłóciła sezonowy rytm wód rzeki Omo i samego jeziora. W rezultacie w czerwcu 2018 roku UNESCO wpisał okolicę na listę zagrożonego dziedzictwa (World Heritage site "in danger"). Rejon Turkana uchodzi za jedną z kolebek gatunku ludzkiego ze względu na znalezisko jednego z najstarszych szkieletów praczłowieka (w tym przypadku nazywa się go "chłopcem z Nariokotome"). Wiek pozostałości określa się na od 1,6 mln do 2 mln lat, a fragmenty kamiennych narzędzi znajdywane w rejonie Turkana na ponad 3 mln lat.