Na ostatnie tygodnie przed Wielkanocą przypada jedno z dwóch świąt producentów jaj (drugi szczyt to Boże Narodzenie). Do koszyków, zarówno sklepowych, jak i tych ze święconką, trafiają głównie jaja z chowu klatkowego. Ekologia w tej dziedzinie wciąż przegrywa z oszczędnością konsumentów.
Konserwatywnie, czyli jak najtaniej
– W Polsce dominuje konserwatywne podejście do rynku jaj – mówi „Rzeczpospolitej" Mariusz Szymyślik, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz (KIPDIP). Podobnie jak w przypadku większości produktów spożywczych, dla polskiego klienta przede wszystkim liczy się cena. – Konsumenci są bardzo odporni na perswazję ze strony organizacji ekologicznych oraz sieci detalicznych i restauracji. Ma to oczywiście związek z zamożnością społeczeństwa – dodaje Szymyślik.
Widać już jednak pierwsze jaskółki zmian. – Wciąż rośnie udział w sprzedaży jaj z chowów alternatywnych, to wynika ze strategii przyjętych przez duże sieci handlowe. Obecnie ok. 30 proc. naszej produkcji to jaja ściółkowe (czyli od kur hodowanych w halach na ściółce, a nie w klatkach – red.) – mówi Barbara Woźniak, członek zarządu Ferm Woźniak, jednego z największych producentów w Polsce.
Wiele sieci handlowych chce od 2025 r. wycofać jaja klatkowe ze sklepów. Tak zdecydowały: Jeronimo Martins, Carrefour, Auchan, Piotr i Paweł, Stokrotka. Ale też np. sieć hoteli Orbis. Mimo to za osiem lat nadal dobrze ponad połowa jaj w Polsce będzie pochodziła z chowu klatkowego – wynika z badania Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz.