Jeszcze przed pandemią wskaźniki zdrowia Polaków w porównaniu z mieszkańcami większości krajów Unii Europejskiej były zdecydowanie gorsze – pokazuje raport Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego Państwowego Zakładu Higieny i Ministerstwa Zdrowia „Sytuacja zdrowotna Polski i jej uwarunkowania". To m.in. nadumieralność mężczyzn, zgony z powodu chorób układu krążenia i nowotworów oraz raka piersi u kobiet.
– Wraz z pandemią pojawiły się inne, niekorzystne dla zdrowia zjawiska. To izolacja społeczna, utrudniony kontakt z bliskimi, praca w domu, zamknięte obiekty sportowe, niepewność jutra. Dostęp do opieki medycznej był i jest ograniczony, bo skupiono się na walce z koronawirusem –mówi dr nauk o zdrowiu Monika Tomaszewska, dyrektor Departamentu Pielęgniarstwa i Położnictwa Grupa LUX MED.
Jak dodaje, w 2020 r. wystawiono o 20 tys. kart DiLO mniej niż w 2019 r., choć z roku na rok liczba chorych się zwiększa. Najtrudniejszy był okres kwiecień–maj 2020 r., gdy wskaźniki obniżyły się o jedną trzecią w stosunku do roku poprzedniego. W rezultacie trafiają do systemu osoby z procesem nowotworowym bardziej zaawansowanym niż w roku ubiegłym. A według ekspertów każde trzymiesięczne opóźnienie w diagnostyce i rozpoczęciu terapii przekłada się na spadek pięcioletniej przeżywalności o ok. 10 proc., a sześciomiesięczne – o 30 proc.
– Dzisiaj już też wiemy o istnieniu zespołów postcovidowych, m.in. uszkodzeniu tkanki płucnej, niewydolności oddechowej, trwałych uszkodzeniach mięśnia sercowego, niewydolności serca, ale też o schorzeniach neurologicznych (w tym udarów) czy objawach, takich jak drgawki, zaburzenia snu i koncentracji - podkreśla dr Tomaszewska.
Epidemia to również wzrost liczby odczuwanych problemów natury psychicznej. Wynikają one m.in. z konieczności dostosowania się do nowych warunków codziennego funkcjonowania, ograniczonych kontaktów, braku poczucia bezpieczeństwa, lęku przed chorobą, utratą zatrudnienia oraz zachwiania stabilności finansowej rodziny.