Ostatnie dwa miesiące 2020 r. przyniosły znaczący, prawie 12-proc., wzrost polskiego eksportu do Wielkiej Brytanii. Jak podaje Polski Instytut Ekonomiczny (PIE), ta dynamika znacznie przewyższała przeciętny wzrost w okresie listopad–grudzień z ostatnich pięciu lat wynoszący 1,3 proc. Wśród największych 20 rynków zbytu eksport rósł szybciej tylko do sześciu krajów: Szwajcarii, Szwecji, Niemiec, Austrii, Hiszpanii i Ukrainy.

Według PIE to wysokie tempo wzrostu było podyktowane obawami związanymi ze skutkami brexitu i dążeniem importerów do gromadzenia zapasów na wypadek wprowadzenia ceł. Szczególnym powodzeniem cieszyły się produkowane w Polsce artykuły konsumpcyjne trwałego użytku (telewizory i monitory, telefony komórkowe, chłodziarki i zamrażarki, zmywarki, mikrofony i głośniki), chemia gospodarcza, ciągniki, silniki spalinowe wysokoprężne oraz aparaty słuchowe. Wzrósł także eksport produktów rolno-spożywczych, jak konserwy rybne i wyroby czekoladowe.

Ale w tym roku eksporterów może czekać zimny prysznic. Według szacunków globalnej firmy Euler Hermes w drugim półroczu 2021 r., po zakończeniu obecnego okresu przejściowego i wprowadzeniu kontroli granicznych, polscy eksporterzy mają stracić przychody o wartości 1,6 mld zł.

Ocenia się, że że administracyjne utrudnienia i zakłócenia w łańcuchach dostaw w największym stopniu dotkną przemysłu maszynowego i elektrycznego, w tym m.in. producentów części samochodowych. Potem wytwórców środków transportu i części do nich oraz producentów różnych dóbr konsumpcyjnych, jak wyposażenie mieszkań czy meble.