W czwartek rząd przedstawi plan działań związanych z walką z koronawirusem na okres do połowy maja – zapowiedział premier Morawiecki. Nie ma co jednak liczyć na rychłe luzowanie restrykcji, bo rozwoju sytuacji nie jest w stanie przewidzieć nawet resort zdrowia, dysponujący raportami własnego Departamentu Analiz i Strategii, Głównego Inspektoratu Sanitarnego czy Państwowego Zakładu Higieny.
– Jesteśmy nadal na krzywej wznoszącej, ale dzięki kwarantannie społecznej doszło do jej wyhamowania i mówimy dziś o kilku, a nie kilkudziesięciu, tysiącach zakażeń – mówi Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia.
Więcej konkretów oferują międzynarodowe modele matematyczne. – Ten opracowany m.in. przez amerykański Uniwersytet Johnsa Hopkinsa przewiduje wypłaszczenie zachorowań 20–25 kwietnia lub na przełomie kwietnia i maja. Inny wskazuje na 19 kwietnia – mówi prof. Marcin Czech, były wiceminister zdrowia.
– W większości krajów szczyt zachorowań przypada mniej więcej dwa miesiące od stwierdzenia pierwszego przypadku. Polski pacjent zero został zdiagnozowany na początku marca, więc szczyt zachorowań powinien przypaść na przełomie kwietnia i maja, a maksymalnej liczby zgonów spowodowanych przez Covid-19 można się spodziewać w pierwszej połowie maja – ocenia prof. Piotr Jankowski z Instytutu Kardiologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.
