- Oczywiście, przebywanie w bliskim kontakcie, bez masek, w zamkniętych pomieszczeniach, sprzyja szerzeniu się zakażeń. To jest poza dyskusją. Demonstracje odbywają się na świeżym powietrzu i są oczywiście zgromadzeniem, więc jakieś tam ryzyko jest, niewielkie. Ktoś powiedział, że to samo się odnosi do cmentarzy, że jedno krytykujemy, drugie nie. Proszę zwrócić uwagę, że to inna populacja. Na cmentarze przecież ci wszyscy zainteresowani nie przyszli, oni przeskakiwali przez płot, bo nie można było - co przy tym naszym podejściu masowym, takim trochę dziwnym, prasłowiańskim podejściu do grobów, mogło znaleźć uzasadnienie. Ale na ulicach są to są młodzi ludzie, którzy nie tolerują tego, co się w tym państwie dzieje - tłumaczył prof. Simon. Podkreślił, że „oni nie walczą z epidemią, oni walczą o swoją wolność - szczególnie kobiety - naruszaną przez naszych domorosłych talibów”.

Kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu zwrócił uwagę, że „70-80 proc. społeczeństwa protestuje przeciwko ciągłym awanturom w tym kraju”. - Miesiąc temu szczurki, myszy, hodowla, nie wiadomo co. (...) Dwa miesiące temu wojny z Unią, skąd bierzemy leki, środki. Ja potrzebuję remdesiwiru do leczenia tych ludzi. Teraz, na szczycie epidemii, premier mówi „porzućmy problemy ideologiczne, polityczne, zjednoczmy się, walczmy z epidemią”. A wicepremier Kaczyński mówi, że trzeba jakieś bojówki robić (...). Przecież nas też inna partia, o nazwie PZPR, też represjonowała za inne poglądy. Minęło 30 lat i wraca nowe - stwierdził.

Prof. Simon podkreślił w środę w programie Onet Rano (czyli przed konferencją premiera Mateusza Morawieckiego), że z dystansem należy podchodzić do oficjalnych danych, jeśli chodzi o liczbę dostępnych łóżek czy respiratorów. - Jak jest 200 łóżek, na tym leży 180 pacjentów, to znaczy że jest 15 wolnych? To jest nieprawda. Bo w międzyczasie umarł pacjent i trzeba salę zdezynfekować, na innej sali jest pacjent, który ma nie do końca potwierdzone rozpoznanie, nie położy się go z tymi zakażonymi Covidem (...) a po trzecie niektórzy mają schorzenia współtowarzyszące. To nie jest 15 czy 20 łóżek. Tych łóżek nie ma dawno. I tylko jak kogoś wypiszemy lub umrze, to te łóżka się zwalniają. Albo zajmujemy kolejne oddziały - wyjaśniał.

- To są miejsca na papierze, a medycyna jest bardziej elastyczna i bardziej złożona niż 2 plus 2. To nie jest tak, jeśli chodzi o łóżka szpitalne - mówił lekarz. - U mnie nie ma wolnych respiratorów. W województwie były trzy. Ale to jest problem ogólnopolski, o którym mówiliśmy w kwietniu, maju i trzeba było coś z tym fantem zrobić - dodał, zaznaczając jednak, że nowego ministra zdrowia Adama Niedzielskiego „chwali pod niebiosa”. - Bo nareszcie coś się zaczęło dziać merytorycznego, zrozumiałego dla przeciętnego profesora medycyny, jak ja - powiedział prof. Krzysztof Simon.