Prezes organizacji szkockich producentów łososia SSPA, Julie Hesketh-Laird stwierdziła, że w projekcie porozumienia z Brukselą o wyjściu z Unii przedstawionym w ubiegłym tygodniu i o poparcie którego  w kraju premier Theresa May tak bardzo walczy, znajdują się poważne kwestie. Brytyjski łosoś zapewnia roczne obroty miliarda funtów, w całości pochodzi z hodowli w Szkocji. Nie podlega wspólnej polityce połowowej, która ustala limity odławiania ryb na morzu.

Projekt porozumienia stwarza jednak możliwość zmiany tej zasady — stwierdziła Hesketh-Laird.. — Łącząc hodowlę ryb z przyszłymi limitami połowów ten dokument stwarza możliwość wprowadzania stawek celnych w eksporcie ryb z hodowli, jeśli nie będzie porozumienia o limitach połowu białych ryb z Morza Północnego. Stwarza również możliwość kontroli granicznych świeżego łososia opuszczającego Zjednoczone Królestwo na nasz największy rynek eksportowy, do Unii — powiedziała.

Przyznała wprawdzie, że może do tego dojść jedynie wówczas, jeśli proponowana umowa zostanie wdrożona bez poprawek i jeśli wspólnie akceptowana umowa o połowach byłaby zagrożona. Nie wolno uzależniać dostępu unijnych łodzi na brytyjskie wody od bezcłowego wjazdu brytyjskich produktów morza do Unii — stwierdziła.

Jej opinia jest podobna do stanowiska niektórych szkockich deputowanych do parlamentu w partii konserwatywnej premier May, którzy chcą absolutnie murowanych gwarancji, że żadne porozumienie o połowach nie uzależni dostępu do brytyjskich wód od dostępu do jednolitego rynku. Pani premier starała się rozproszyć takie obawy i stwierdziła w parlamencie, że porozumienia o połowach nie zastąpimy innymi priorytetami.