Za Odrą pierwsze symptomy spowolnienia. A dla rodzimych meblarzy Niemcy są rynkiem zbytu numer 1. Sprzedają tam 35,5 proc. produkcji idącej za granicę (dane z 2017 r.).
Czytaj także: Producenci mebli walczą o eksportowy rekord
Co prawda dane B+R Studio analizującego rynek meblowy mówią o prawie 7-proc. zwyżce sprzedaży zagranicznej po trzech kwartałach, to jednak tąpnięcie u progu czwartego kwartału daje do myślenia. – W Niemczech zakupy dóbr, które nie są produktami pierwszej potrzeby, są odkładane. Dlatego branża szykuje się na gorszą końcówkę roku i przynajmniej cały 2019 r. – tłumaczy Michał Strzelecki, dyrektor biura Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli (OIGPM).
Z analiz Santander Banku wynika, że po pierwszym półroczu wartość eksportu naszych mebli zwiększyła się o 5,3 proc. Jak tłumaczy Kamil Mikołajczyk, dyrektor ds. sektora produkcji przemysłowej Santandera, choć dynamika jest wyraźnie poniżej tej z lat poprzednich, to dla samych Niemiec skoczyła powyżej średniej dla innych kierunków, tj. o 7,2 proc. Nasi meblarze nad Renem wciąż pozostają konkurencyjni cenowo. – Jeżeli do końca roku utrzymają się trendy obserwowane w pierwszym półroczu, to wzrost eksportu mebli do Niemiec może odpowiadać za mniej więcej połowę wzrostu eksportu z Polski w ramach całej UE. Pod względem wartości możemy w tym roku zostać największym eksporterem mebli w Europie, wyprzedzając tym samym Niemcy – podkreśla.