Pracownicy SEC przeżyli w czwartek rano zrozumiały głęboki szok, gdy dowiedzieli się, że prezes zarządu Tesli i szef rady dyrektorów wycofał się nagle ze starannie opracowanej ugody.
Kiedy Komisja zarzuciła Muskowi, a nie firmie której był jednym z założycieli, oszustwo z papierami wartościowymi, rada Tesli opublikowała prowokacyjny komunikat, że jej dyrektorzy "mają pełne zaufanie do Elona, jego uczciwości i jego przywództwa w firmie".
Rada odrzuciła nadzwyczaj hojną ugodę, pozwalającą Muskowi pozostać na stanowisku prezesa i przewidująca ustąpienie z kierowania rada dyrektorów przez tylko 2 lata. Teraz firmie groziła utrata Muska na obu stanowiskach, jeśli organowi nadzoru udałoby się wygrać w sądzie.
- Ta rada mówi nam, że jej strategicznym planem jest pakt zbiorowego samobójstwa, w stylu wielebnego Jima Jonesa z 918 mieszkańcami Świątyni Ludu w północnej Gujanie w 1978 r. - stwierdził w CNBC profesor szkoły zarządzania Yale, Jeffrey Sonnenfeld - Oni piją napój założyciela. To całkowicie samo wyniszczające tak samo jak sam Musk - dodał.
Musk dał jednak radzie mały wybór: w rozmowie telefonicznej z dyrektorami przed udaniem się ich prawników do federalnego urzędu nadzoru z ostateczną decyzją zagroził natychmiastowym ustąpieniem, jeśli rada bezie obstawać przy tym, aby on i firma poszli na ugodę. To nie wszystko, bo jeszcze zażądał, by rada publicznie wychwalała jego uczciwość.