Paryżanie, którym obojętne są informacje o gigantycznych kwotach, jakie miasto zarabia na turystyce. Mają dosyć gigantycznych korków, bo turyści zatrzymują ruch uliczny, ponieważ koniecznie muszą sobie strzelić selfie, najlepiej z komórką umieszczoną na selfie-sticku, i mają dość rezerwacji, które wyłączają restauracje i bistro o „świętej" godzinie 12, kiedy to Francuz musi zjeść lunch.
Czytaj także: Turyści pojadą w Austrii tylko autostradą. Objazdy zamknięte
Najtrudniejszą sytuację mają mieszkańcy bulwaru Saint Michel w pobliżu Notre Dame, ale generalnie tak jest wszędzie - koło Wieży Eiffla, w całej Dzielnicy Łacińskiej, koło Luwru i kościoła Sacré-Cour czy na Polach Elizejskich. I Francuzi powoli zaczynają być jeszcze mniej uprzejmi, niż dotychczas, a paryżanie ostro wzywają władze miasta, żeby lepiej zarządzały potokami turystów.
Tłumy, wszędzie tłumy turystów
Jeśli więc merostwo się nie weźmie za lepszą organizację turystyki zorganizowanej, sytuacja już w przyszłym roku może okazać się naprawdę trudna. Światowa Organizacja Turystyki prognozuje, że w 2020 roku Francję odwiedzi 100 mln turystów. W 2019 roku do Francji przyjedzie ok. 95 milionów. Z tego około 25 milionów odwiedzi Paryż, a to oznacza, że przyjezdnych będzie 10 krotnie więcej, niż osób mieszkających w tym mieście na stałe.