Komisja Europejska wprowadziła od 22 czerwca stawkę 25 proc. w imporcie niektórych towarów ze Stanów w ramach retorsji na amerykańskie cła na stal i aluminium od początku czerwca.

- Oczywiście będzie to mieć wpływ na ceny. Postaramy się, aby było to najmniej dolegliwe na ile to to możliwe, ale żadna firma nie może ponieść sama tych kosztów — stwierdził przedstawiciel Harleya we Frankfurcie, Christian Arnezeder. Rzeczniczka producenta powiedziała, że Harley nadal ocenia możliwe skutki unijnych ceł, ale nie podjął jeszcze decyzji o cenach.

Producent kultowych jednośladów z Milwaukee został uderzony podwójnie stawkami celnymi: najpierw wzrostem cen surowców na skutek amerykańskiej decyzji o ocleniu stali, a teraz unijną ripostą. Na razie nie musi jednak podnosić swych cen, bo miał 3 miesiące na przygotowanie się po pierwszej wzmiance z Europy o groźbie retorsji celnych. — Staraliśmy się możliwie jak najszybciej wysyłać obecny model do Europy, na ile pozwalała to produkcja — dodał Arnezeder.

Stwierdził też, że zapowiedź cła zwiększyła popyt, bo klienci chcieli kupować motocykle przed podwyższeniem ich cen. — Z rozmów z dealerami o ocenie rynku wynikało, że niektórzy klienci mówili, iż chcą spełnić swe marzenie przed wejściem w życie nowych ceł — powiedział przedstawiciel Harleya.

Firma ma do czynienia za spadkiem popytu na własnym rynku, więc starała się wszelkimi sposobami zwiększyć udział zagranicy z obecnych 43 proc. do 50. W ostatnim kwartale na Europę, Bliski Wschód i Afrykę przypadło nieco ponad 21 pro. światowej sprzedaży