Austria, Finlandia, Francja, Niemcy i Holandia zaproponowały stworzenie wewnątrzunijnego odrębnego systemu sądowego do rozstrzygania sporów między inwestorami a rządami. Miałby to być międzynarodowy arbitraż na wzór tego, którego powołania UE domaga się zwykle w umowach z krajami trzecimi.
W roboczym dokumencie wysłanym do Rady UE jeszcze w kwietniu kraje te wyjaśniły powody, dla których unijne firmy inwestujące w innych krajach UE potrzebują nadzwyczajnej ochrony, większej niż zwykli obywatele czy też przedsiębiorstwa z danego kraju skazane na jego system sądowy.
Jak twierdzą, sama Komisja Europejska w swoich raportach pisze, że „krajowe systemy sądowe dają powód do niepokoju, jeśli chodzi o długość procedur, jakość sądów i ich niezależność". Ponadto różna jest też jakość administracji publicznej i stan otoczenia biznesowego w państwach UE. Autorzy listów zwracają też uwagę na mniej więcej setkę spraw wytoczonych przez firmy z UE rządom państw Unii, co dowodzi, że arbitraż jest potrzebny.
Propozycja pięciu państw jest odpowiedzią na presję ze strony KE, która żąda wygaszenia dwustronnych umów o ochronie inwestycji (jest ich ok. 200) między państwami UE. Zostały one w większości zawarte w latach 90., gdy trwały już przygotowania do wielkiego rozszerzenia UE o kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Chodziło o zachęcenie zachodnioeuropejskich inwestorów do wejścia na te nowe rynki, gdzie nie obowiązywało wtedy unijne prawo i potrzebne były dodatkowe gwarancje ochrony ich praw w relacjach z rządami.
W Polsce najbardziej znana jest umowa z Holandią, w wyniku której rząd został pozwany przed międzynarodowy arbitraż przez firmę Eureko za wycofanie się z decyzji o prywatyzacji PZU. Odszkodowanie w tej sprawie wynosiło 2 mld euro.