Odbudowa Work Service w cieniu sądowego sporu

Wejście włoskiego inwestora z branży uratowało czołową agencję zatrudnienia w Polsce przed bankructwem. Jednak działania Włochów wywołały ostry sprzeciw części jej akcjonariuszy.

Publikacja: 04.02.2021 21:00

Odbudowa Work Service w cieniu sądowego sporu

Foto: Adobe Stock

– Po raz pierwszy od dłuższego czasu możemy skupić się w całości na biznesie – mówiła w grudniu Iwona Szmitkowska, wówczas wiceprezes, a obecnie (od 1 stycznia br.) ponownie prezes Work Service. Wtedy, po informacjach o układzie z wierzycielami, zawartym przy wsparciu nowego inwestora, Gi Group, akcje jednej z największych w Polsce agencji zatrudnienia podrożały do dawno niewidzianego poziomu 1,6 zł.

Nie na długo jednak, bo w styczniu kurs Work Service ponownie zaczął spadać, po tym jak spór o emisję 28 mln nowych akcji, przegłosowaną na listopadowym NWZA pomimo sprzeciwu drobnych akcjonariuszy, przeniósł się do sądów. Jednym ze skarżących uchwałę o nowej emisji jest Tomasz Misiak, współzałożyciel i wieloletni przewodniczący rady nadzorczej, a do sierpnia ub.r. jeden z głównych akcjonariuszy Work Service (WS). W sierpniu 2020 r. w wyniku umowy z Misiakiem i innymi dużymi akcjonariuszami Work Service, spółka zależna Gi Group, Gi International, przejęła 50,7 proc. udziału w kapitale WS.

Teraz jednak Tomasz Misiak chce odstąpić od sierpniowej umowy. Jak wyjaśnia – ze względu na zachowanie włoskiego inwestora. Walczy w sądach nie tylko o anulowanie umowy sprzedaży 9,5 mln akcji stanowiących 14,6 proc. kapitału zakładowego spółki, ale też o stwierdzenie nieważności lub uchylenie listopadowej uchwały o nowej emisji po 0,39 zł za akcję. Obecnie blokuje ją decyzja sądu, który wstrzymał wykonanie uchwał, ustanawiając na 9,5 proc. akcji zabezpieczenie powództwa Tomasza Misiaka. W rezultacie Gi Group ma teraz prawo głosu z 41,2 proc. akcji WS.

– Mam zobowiązania wobec freefloatu Work Service, tym bardziej że spółka wciąż jest kojarzona z moim nazwiskiem. Moim celem jest zadbanie o to, by wartość drobnych akcjonariuszy była nienaruszalna – twierdzi Tomasz Misiak. Argumentuje, że nowa emisja – skierowana do Gi International i z wyłączeniem prawa poboru dla pozostałych akcjonariuszy – to próba rozwodnienia kapitału. – W wyniku tej emisji akcjonariat zostanie rozwodniony po cenie wynoszącej zaledwie 30 proc. obecnej wartości rynkowej. Tu nie chodzi o ratowanie firmy, ale o zabranie jej z giełdy po jak najniższej cenie – przekonuje współzałożyciel Work Service. Według niego uczciwym rozwiązaniem byłoby przyznanie wszystkim akcjonariuszem prawa poboru nowych akcji – po 39 gr albo nawet po wyższej cenie.

Gi Group nie zamierza się uginać przed żądaniami akcjonariuszy skarżących listopadowe uchwały NWZA.

– Jesteśmy przekonani, że decyzja sądu o zamrożeniu naszych praw do akcji jest tymczasowa i zostanie zmieniona w najbliższych tygodniach. Nie mamy zamiaru ulegać presji pana Misiaka i nie cofniemy się nawet o centymetr – zaznacza Stefano Colli-Lanzi, założyciel i dyrektor generalny Gi Group. Liczy, że sąd w ciągu miesiąca–dwóch potwierdzi jej prawa do ok. 10 proc. akcji Work Service, a wkrótce rozstrzygnie się też kwestia zaskarżonej uchwały o podwyższeniu kapitału spółki. – Jesteśmy przekonani, że ten spór jest tak bezsensowny, iż sąd oddali skargi – twierdzi szef Gi Group. Jak wyjaśnia, zawarcie z dotychczasowymi akcjonariuszami porozumienia, które pozwoliłoby przejąć co najmniej 55 proc. akcji, i uzgodnienie warunków obniżenia zadłużenia spółki wobec instytucji finansowych były warunkami wejścia Gi Group do Work Service, która technicznie była bankrutem.

– Negocjacje były bardzo długie i trudne. No i teraz, po zakończeniu tego bardzo trudnego procesu, dowiadujemy się, że jeden z akcjonariuszy podważa zawartą już umowę. Dla nas takie podejście jest niezrozumiałe, tym bardziej że działamy na rynku pracy, na którym bardzo ważne jest tzw. compliance – przestrzeganie reguł i zasad – podkreśla prezes Gi Group.

Zaznacza, że jeśli nawet nowa emisja zostanie zablokowana (miała przynieść ok. 11 mln zł na spłatę zobowiązań Work Service), to Gi Group skorzysta z innych sposobów dofinansowania spółki. Włoska grupa, która w umowie inwestycyjnej zadeklarowała 210 mln zł pożyczek dla Work Service, ocenia swoje dotychczasowe inwestycje w spółce na ok. 20 mln euro, czyli ponad 80 mln zł. – Chcemy wzmocnić Work Service, odbudowując jej pozycję rynkowego lidera z solidnymi fundamentami, z dużo lepszą jakością usług, z większą zyskownością i ze zrównoważonymi finansami. Możemy to również osiągnąć, mając 50,1 proc. spółki – zaznacza szef Gi Group.

– Po raz pierwszy od dłuższego czasu możemy skupić się w całości na biznesie – mówiła w grudniu Iwona Szmitkowska, wówczas wiceprezes, a obecnie (od 1 stycznia br.) ponownie prezes Work Service. Wtedy, po informacjach o układzie z wierzycielami, zawartym przy wsparciu nowego inwestora, Gi Group, akcje jednej z największych w Polsce agencji zatrudnienia podrożały do dawno niewidzianego poziomu 1,6 zł.

Nie na długo jednak, bo w styczniu kurs Work Service ponownie zaczął spadać, po tym jak spór o emisję 28 mln nowych akcji, przegłosowaną na listopadowym NWZA pomimo sprzeciwu drobnych akcjonariuszy, przeniósł się do sądów. Jednym ze skarżących uchwałę o nowej emisji jest Tomasz Misiak, współzałożyciel i wieloletni przewodniczący rady nadzorczej, a do sierpnia ub.r. jeden z głównych akcjonariuszy Work Service (WS). W sierpniu 2020 r. w wyniku umowy z Misiakiem i innymi dużymi akcjonariuszami Work Service, spółka zależna Gi Group, Gi International, przejęła 50,7 proc. udziału w kapitale WS.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Rośnie rola narzędzi informatycznych w audycie
Materiał partnera
Rynek audytorski obecnie charakteryzuje się znaczącym wzrostem
Materiał partnera
Ceny za audyt będą rosły
Materiał partnera
Transparentny rynek kapitałowy
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Materiał partnera
Czy to jest koniec audytu w obecnej postaci?