Święta w Paryżu? To zły pomysł

Francuscy związkowcy nie odpuszczają. Strajk paraliżujący gospodarkę na zostać przedłużony na okres świąteczno-noworoczny.

Aktualizacja: 22.12.2019 18:42 Publikacja: 22.12.2019 14:18

Święta w Paryżu? To zły pomysł

Foto: www.pxhere.com

— Strajki stały się narodowym sportem Francuzów — mówi Alexandre de Juniac, dyrektor generalny Międzynarodowego Stowarzyszenia Przewoźników Powietrznych (IATA). I wcale nie wygląda na to, jakby żartował.

Wprawdzie rząd przekonuje, że bunt związkowcom przeciwko reformie emerytalnej, w tym planom przedłużenia czasu pracy upoważniającego do pobierania pełnej emerytury, na razie nie jest odczuwalny przez gospodarkę, to handel i transportowcy są innego zdania. Francuski system emerytalny jest uznawany za najbardziej hojny na świecie.

Czytaj także: Huragan szaleje nad Francją 

Okres przed Bożym Narodzeniem tradycyjnie już w handlu jest czasem największych zysków. W tym roku tak nie jest. Wyprzedaże pojawiły się na ponad tydzień wcześniej, niż było to zazwyczaj, a właściciele wielkich galerii handlowych przyznają, że obroty są o ponad 40 proc. niższe niż rok temu. Klientów jest mniej, bo nie przyjechali. W sytuacji kiedy strajkują kontrolerzy lotów, na francuskich lotniskach ląduje mniej samolotów. Jeździ jeden pociąg na cztery. W miastach nie funkcjonuje transport, a nie wszędzie można dojść piechotą czy dojechać hulajnogą. Świąteczne dekoracje, które w niektórych przypadkach kosztowały grube tysiące euro, też wydają się nie na miejscu, bo atmosfera nie skłania do bożonarodzeniowego nastroju. Handlowcy liczyli przy tym, że w okresie przedświątecznym odbiją sobie straty spowodowane przez wcześniejsze demonstracje „Żółtych kamizelek”.

Strajk wchodzi właśnie w trzeci tydzień, negocjacje związkowców z rządem trwają, a strajkujący mają małą motywację do przerwania protestu. A i nawet ci, którzy chcą pracować mają wielkie kłopoty z dostaniem się do swojego miejsca pracy. Wielkie powodzenie mają usługi Ubera, ale i tak wszystkie auta stoją w korkach.

Telewizja codziennie podaje, jakie środki transportu będą dostępne i te wiadomości są zazwyczaj mało optymistyczne. Sklepy, bary i restauracje nie mają teraz więc ani klientów, ani pracowników do ich obsługi, gdyby nawet się pojawili. Największa organizacja zrzeszająca pracodawców MEDEF właśnie poinformowała, że nie ma co liczyć na przyjęcie do pracy od stycznia, ponieważ firmy w obliczu wielkiej niepewności, wstrzymały rekrutację. Bernard Stalter, przewodniczący organizacji zrzeszającej handlowców określa sytuacją jako „katastrofalną”, bo strajki transportowców spowodowały ogromne opóźnienia w dostarczaniu dostaw, więc w wielu wypadkach Święty Mikołaj po prostu może nie zdążyć dojechać z prezentami. Nie dojeżdżają również dostawy żywności a Francuzi obawiają się, że mogą zostać bez ostryg na Boże Narodzenie. Brzmi mało poważnie, ale dla nich ostrygi w Wigilię są tak ważne, jak dla Polaków śledzie.

Philippe Martinez, przewodniczący lewicowej Confederation Generale du Travail (CGT) zrzeszającej 650 tys. członków zapowiada, że transport nie ruszy w okresie świątecznym, a do strajkujących przyłączą się dokerzy, którzy nie będą rozładowywać statków i pracownicy energetyki, prawnicy i zatrudnieni w szpitalach. A dołączy się do nich także policja. Strajki potem mają ruszyć ponownie od 9 stycznia ze zdwojoną siłą.

Już wiadomo, że do Paryża na przedświąteczne zakupy przyjechało znacznie mniej turystów, niż rok temu. Właściciele hoteli przyznają, że normalnie o tej porze było więcej chętnych, niż pokojów. Dzisiaj ponad połowa pokojów w paryskich hotelach jest wolna. W Strasbourgu gdzie jest największy i najpiękniejszy jarmark bożonarodzeniowy we Francji odwołanych zostało 70 proc świątecznych rezerwacji. Bo nie można tam było dojechać pociągiem. Podobnie jest w Marsylii. Małe butiki w paryskiej dzielnicy Marais, gdzie przedświąteczne obroty wynosiły pod 2 tysiące euro, teraz mają wpływy po kilkadziesiąt euro dziennie.

Co może rozwiązać tę sytuację? Francuzi są zdania, że rząd musi „coś wymyślić”. I wtedy wszystko wróci do normy. Na razie jednak nie widać, jakoby którakolwiek ze stron gotowa był się poddać.

— Strajki stały się narodowym sportem Francuzów — mówi Alexandre de Juniac, dyrektor generalny Międzynarodowego Stowarzyszenia Przewoźników Powietrznych (IATA). I wcale nie wygląda na to, jakby żartował.

Wprawdzie rząd przekonuje, że bunt związkowcom przeciwko reformie emerytalnej, w tym planom przedłużenia czasu pracy upoważniającego do pobierania pełnej emerytury, na razie nie jest odczuwalny przez gospodarkę, to handel i transportowcy są innego zdania. Francuski system emerytalny jest uznawany za najbardziej hojny na świecie.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie
Biznes
Niedokończony obraz Gustava Klimta sprzedany za 30 mln euro
Biznes
Ozempic może ograniczyć picie alkoholu i palenie papierosów
Biznes
KGHM rozczarował. Mniej produkuje i sprzedaje
Biznes
Majówka 2024 z zaciśniętym pasem. Większość Polaków zostanie w domu