Wcześniej o wizy było trudno. Praktycznie dla turystów były one niedostępne i dość kłopotliwe do uzyskania dla przedstawicieli biznesu, a bardzo trudne dla dziennikarzy. Wizy w limitowanych liczbach wydawano także pielgrzymom, którzy chcą odwiedzić Mekkę, a w ubiegłym roku zliberalizowano przepisy wizowe umożliwiające wjazd artystom i sportowcom. Teraz bez względu, jaki zawód ma chętny do odwiedzenia tego kraju, można ją uzyskać online po zapłaceniu 80 dolarów. To znaczy, że można będzie zwiedzać ten kraj, a dla amatorów nurkowania otwierają się przepiękne rafy u saudyjskiego wybrzeża Morza Czerwonego, praktycznie nieznane a porównywalne z tym, co jest po drugiej stronie tego akwenu, u wybrzeży Egiptu. Saudyjskie hotele są wysokiej klasy, chociaż trudno tam o opcję all inclusive. Ale placówki firm nurkowych pracujących na systemie PADI jak najbardziej działają.

Strój ma być skromny

Nie oznacza to jednak, że kobiety mogą pod piankę założyć bikini. Wprawdzie Saudyjczycy zliberalizowali również swoje wymogi, co do ubierania się cudzoziemek, ale w dalszym ciągu ten strój ma być „skromny”. To oznacza zakaz noszenia dżinsów (bo są obcisłe), bluzek z krótkimi rękawami (co odsłaniają ciało), ale długa spódnica jest jak najbardziej na miejscu i bluzka z długim rękawem też. Tyle, że nie powinna być obcisła. W tym przypadku liberalizacja oznacza jedynie zniesienie nakazu zakładania na zwykłe ubranie abaji i hidżabu. Jeszcze niedawno za samą grzywkę, która wystawała spod hidżabu policja religijna mogła ukarać „krnąbrne elegantki”. Jak teraz powiedział Reutersowi minister turystyki tego kraju, Ahmed al-Chatib „skromny strój” nadal obowiązuje także na plaży, co oznacza, że przynajmniej kolana i ramiona są przykryte.

Liberalizacja także nie oznacza zniesienia prohibicji i nurkowie po wyjściu z wody mogą się już napić piwa. Właściwie to mogą, tyle, że bezalkoholowego i zapłacą za nie równowartość 5 złotych za butelkę. Alkoholu nie ma i najprawdopodobniej długo jeszcze nie będzie także w hotelach i restauracjach i nadmorskich resortach.

Polowanie na inwestycje

Saudyjczycy liczą na to, że już za 10 lat turystyka, nawet w obostrzonych warunkach, przyniesie im przynajmniej 10 proc. PKB. Dzisiaj jest to ok 3 proc. To pierwszy krok, po postawieniu na rolnictwo, w kierunku uniezależnienia się od ropy naftowej, która ma w tej chwili 87 proc. udział w przychodach budżetowych. Wierzą również, że otwarcie się na turystykę zachęci zagranicznych inwestorów do budowy nowych hoteli, co z drugiej strony stworzy nowe miejsca pracy. Saudyjska stopa bezrobocia wynosi w tej chwili 12 proc. Jak podają oficjalne źródła saudyjska branża turystyczna potrzebuje przynajmniej 67 mld dol. inwestycji i wybudowanie pół miliona pokojów hotelowych. Połowę tej kwoty rząd w Rijadzie jest gotowy wyłożyć z państwowych środków.

Atrakcje saudyjskie, jeszcze nieodkryte przez turystów, to oprócz raf także zabytkowe budowle, zaliczane do Światowego Dziedzictwa UNESCO , a także możność spędzania nocy na pustyni w namiotach beduińskich. — Jesteśmy autentyczni, a naszego bogactwo turystyczne pozostaje nieodkryte — uważa min, al-Chatib. Z kolei zapytany przez Reutera o nieszczególnie korzystny wizerunek kraju, który raczej nie zachęca do jego odwiedzenia, minister powiedział, że „turyści muszą przyjechać i zobaczyć na własne oczy”. I wtedy nie będzie już żadnej dyskusji.