- Siemens jest głównym dostawcą wyposażenia nowych rosyjskich elektrowni, od momentu obowiązkowego modernizacyjnego programu czyli od 2008 r. Według naszej oceny do 60 proc. wszystkich nowych mocy zainstalowanych w Rosji w ostatniej dekadzie, to produkcja Siemens’a. Dlatego całkowite wyjście z naszego rynku takiego gracza, okazałoby się krytyczne dla rosyjskiej energetyki - ocenił Władimir Sklar, analityk Renaissance Capital dla agencji Prime.
Ekspert podkreśla, że na dziś Rosja nie jest w stanie zastąpić niemieckie turbiny własnymi wyrobami.
- Proces projektowania podstawowej turbiny Siemens PGU-410 zajął około 20 lat. Są na świecie turbiny o podobnych parametrach, ale trzeba różnicować dostawy, a zamówienia na tego typu sprzęt nie są realizowane z dnia na dzień. Do tego całkowite zastąpienie urządzeń Siemensa jest na dziś niemożliwe - zauważa Sklar, dodając, że nierozwiązana, w wypadku całkowitego opuszczeni Rosji przez Niemców pozostaje sprawa serwisowania istniejących urządzeń.
Fiodor Kornaczow z Raiffeisenbank zwraca uwagę, że Niemcy zapowiedzieli przerwanie współpracy z firmami państwowymi. Tak więc formalnie są możliwe dostawy dla sektora prywatnego.
Ta cześć rosyjskiej energetyki opanowana jest przez firmy oligarchów blisko współpracujących z Kremlem. Dlatego i tutaj więc Niemcy mogą obawiać się nieuczciwego postępowania, jak to miało miejsce w wypadku turbin dla elektrowni Tumień, które bez wiedzy i zgody Siemens’a, trafiły na objęty sankcjami Krym (Rosja wciąż się do tego nie przyznaje -red).