W poniedziałek rano białoruska CKW ogłosiła wstępne wyniki wyborów: Aleksander Łukaszenko miał zdobyć w nich 80,23 proc. głosów, a jego główna rywalka, Swietłana Cichanouska - 9,9 proc. Żaden z pozostałych kandydatów nie przekroczył 2 proc. poparcia. 6,02 proc. głosów miało zostać oddanych przeciwko wszystkim.
W nocy z niedzieli na poniedziałek - po podaniu wyników badań exit poll wskazujących na zdecydowane zwycięstwo Łukaszenki - w Mińsku i w innych białoruskich miastach doszło do demonstracji i starć zwolenników opozycji z milicją i siłami bezpieczeństwa.
W związku z protestami aresztowanych miało zostać blisko 170 osób. Biełsat i Centrum Praw Człowieka Wiasna podają, że jeden uczestnik demonstracji zginął - ale białoruskie MSW dementuje te doniesienia.
Cichanouska w rozmowie z dziennikarzami w Mińsku oświadczyła, że uważa siebie, a nie Łukaszenkę, za zwycięzcę wyborów. Dodała, że wybory zostały masowo sfałśzowane.
Doradcy Cichanouskiej chcą ponownego przeliczenia głosów w lokalach wyborczych, z których napływały wiadomości o nieprawidłowościach przy liczeniu głosów.