Zarząd Banco Santander na wniosek komisji nominacyjnych i komitetów ds. wynagrodzeń postanowił zrezygnować z powołania go na to stanowisko.
"Decyzja ta wynika ze zmiany, po dyskusji, podstawy, na której rada początkowo zdecydowała się mianować Orcela, oraz faktu, że koszty rekompensaty za poprzednie wynagrodzenie nie mogą przekroczyć kosztów odpowiadających pierwotnemu porozumieniu" - napisano w komunikacie.
W związku z tym Jose Antonio Alvarez nadal będzie pełnił rolę prezesa banku Santander.
Andrea Orcel wcześniej kierował pionem inwestycyjnym szwajcarskiego banku UBS. Według doniesień prasowych był jednym z najlepiej opłacanych pracowników banku. Orcel odszedł z UBS, ale nie zrezygnował z należnych premii i odpraw. Przechodząc do Santandera, to hiszpański bank musiałby wziąć na siebie ich wypłatę. Suma - nie ujawniona publiczne - okazała się jednak zbyt duża dla Hiszpanów.
Andrea Orcel dostał propozycje szefowania Banco Santander we wrześniu 2018 roku. Przedstawiciele banku twierdza, że wtedy nie wiedzieli ile będą musieli mu zapłacić w postaci rekompensat za premie i odprawę. "The Wall Street Journal" twierdzi, że chodzi o sumę 50 mln euro (niemal 215 mln złotych). Taka suma mogłaby zostać odebrana negatywnie nie tylko przez inwestorów i pracowników banku, ale także opinie publiczną. Hiszpania wciąż wychodzi z recesji i kryzysu finansowego, podczas których tysiące ludzi straciło domy oraz pracę.