Danske Bank przyznał w zeszłym roku, że przez jego estoński oddział przeszło 220 mld dolarów wpłacanych przez osoby nie będące rezydentami w Estonii. Wiele z tych transakcji można uznać za podejrzane. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że spora część ze środków finansowych jakie przepłynęły przez estoński oddział Danske Banku należały do rosyjskich oligarchów lub organizacji przestępczych. W wyniku tej afery Danske Bank został zmuszony przez regulatora do wycofania się z Estonii. Został objęty śledztwem przez estońskich, duńskich i amerykańskich prokuratorów. Afera przyczyniła się do tego, że akcje Danske Banke straciły w zeszłym roku blisko 50 proc. a od początku 2019 r. zniżkowały o blisko 25 proc. Skandal ten uderzył również w inne skandynawskie banki posiadające filie w krajach bałtyckich.

Czytaj także: Czy Danske Bank prał pieniądze Putina i FSB?

Aivar Rehe zaprzeczał, by wiedział o praniu brudnych pieniędzy w jego banku. Utrzymywał, że zabezpieczenia przed tego typu procederem były dobre. Estońscy śledczy nie postawili mu żadnych zarzutów, choć doprowadzili do zatrzymania 10 pracowników Danske Banku.

Rehe wyszedł z domu położonego pod Talinem około 10 rano (czasu lokalnego) w dresie do biegania. Zostawił w domu telefon komórkowy i psa. Jego rodzina tego samego dnia zawiadomiła policję o zaginięciu.