– Przecież każdy z nas, jak płaci za remont czy cokolwiek innego, to chce paragon fiskalny albo fakturę – mówił we wtorek Mateusz Morawiecki, odnosząc się do taśm z Nowogrodzkiej publikowanych przez „Gazetę Wyborczą". Przedstawienie faktury, i zapowiedź upublicznienia kolejnych, które miała przedłożyć firma austriackiego biznesmena, stawia nie tylko w trudnej sytuacji prezesa PiS i jego ugrupowanie, ale wciąga w sprawę samego szefa rządu, który właśnie wątku aferalnego sprawy nie dostrzegał ze względu na brak wystawienia faktur przez firmę Geralda Birgfellnera.

Na informacje o fakturach rządzący zareagowali błyskawicznie i panicznie. Prezydencki doradca prof. Andrzej Zybertowicz uznał w Radiu TOK FM, że dokument jest ułomny, ponieważ brakuje na nim podpisów. Doradca prezydenta nie uwzględnił, że od kilku lat faktury nie muszą być podpisywane. Z kolei rzecznik PiS stwierdziła w mediach społecznościowych: – Faktura, o której napisała dziś „GW", nie jest podstawą do dokonania płatności, bo w niej nie wiadomo, o co chodzi. Taką fakturę każdy może wystawić każdemu. – Świadectwo moralności wystawiają Jarosławowi Kaczyńskiemu wszyscy politycy PiS. Na temat taśm z Nowogrodzkiej wypowiedzieli się równie jednoznacznie wszyscy z obozu władzy, łącznie z prezydentem i premierem, zapewniając o krystalicznej uczciwości lidera Zjednoczonej Prawicy. Dziwi natomiast, że na temat taśm do dzisiaj głosu nie zabrał sam Jarosław Kaczyński. Prezes przekonany o swojej uczciwości i fikcyjności afery, mógłby jedną konferencją prasową wytłumaczyć zawiłości i zdusić sprawę o aferalnym zabarwieniu w zarodku.

Narracja partii rządzącej ma wiele luk. Dlaczego, skoro według PiS „Wyborcza" publikacją taśm wystawia Kaczyńskiemu laurkę, prezes PiS pozywa gazetę? Dlaczego podważanie prawdziwości faktury nie spotka się z pozwem Srebrnej wobec austriackiego biznesmana? Dlaczego, jak chcą media rządowe, Kazimierz Kujda, szef Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, skoro nie przyjął propozycji korzyści majątkowej od austriackiego dewelopera, nie złożył jako urzędnik państwowy zawiadomienia do prokuratury o próbie wręczenia łapówki? CBA, nie stwierdzając podstaw do kontroli oświadczenia majątkowego prezesa, wbrew pozorom również nie stawia w dobrym świetle Kaczyńskiego. Prokuratura wszczęła tylko postępowanie sprawdzające. Pytań w sprawie taśm z Nowogrodzkiej przybywa i będzie przybywało z każdym tygodniem, a wypowiadający się politycy rządu, z premierem na czele, tylko pogarszają sytuację Jarosława Kaczyńskiego, który milczy we wszystkich językach.

Wkrótce okaże się, że aktorzy taśm po stronie Srebrnej nie są tak krystaliczni, a sam prezes PiS miał w swoim otoczeniu Brutusa. Chyba że milczenie prezesa jest oznaką strachu przed tym, co jeszcze może się ukazać i okazać? Tym bardziej lepiej byłoby, gdyby najważniejsze osoby w państwie nie kładły swojego autorytetu na szali, broniąc w ciemno lidera obozu politycznego w sprawie, w której wiele może się jeszcze wydarzyć.