Reklama

Powinniśmy razem walczyć z epidemią

O wspólnym manifeście organizacji pacjentów mówi Wojciech J. Tomczyński, inicjator akcji z Ogólnopolskiej Sieci Osób Żyjących z HIV/AIDS „Sieć Plus".

Publikacja: 14.12.2015 18:42

Wojciech J. Tomczyński jest inicjatorem porozumienia

Wojciech J. Tomczyński jest inicjatorem porozumienia

Foto: materiały prasowe

Rzeczpospolita: Dokonał pan rzeczy do niedawna niewyobrażalnej. Jedną deklarację „Walczmy razem z epidemią HIV" podpisali przedstawiciele organizacji zrzeszających pacjentów i działających na ich rzecz, którzy często byli skłóceni i od dawna ze sobą nie rozmawiali. Skąd pomysł takiej deklaracji i takich działań?

Wojciech J. Tomczyński: Wszystko w imię dobrej sprawy. Zbliża się Boże Narodzenie, czas wybaczania i przeprosin – to chyba główne przyczyny. Idea powstała w głowie prezesa Res Humanae kilka tygodni temu, moja „Sieć Plus" jako jedna z pierwszych zgłosiła akces do tej inicjatywy. A dodatkowo? Chodzi o to, że jesteśmy na pewnym zakręcie. Wszystkim wydaje się, że ponieważ są nowe skuteczne leki, problem przestał istnieć, a tak nie jest. Jeśli nie podejmiemy zdecydowanych działań, wróci do nas ze zdwojoną siłą. Wszyscy chyba zrozumieliśmy, że choć siłą jest nasza lokalność, to osobne funkcjonowanie do podjęcia pewnych działań nie wystarczy.

System opieki nad pacjentami działa dobrze, jest wręcz stawiany za wzór dla innych państw na świecie i w Europie. Skąd ta niechęć organizacji do siebie?

Na tę niechęć złożyło się kilka faktów. Kiedy zaczynaliśmy dawno temu, była nas garstka, wychowaliśmy nowych działaczy, którzy często rozwinęli skrzydła i apetyty. Często musieliśmy walczyć ze sobą o te same pieniądze z jednego źródła. Nastąpiło kopiowanie pomysłów, projektów – a stąd prosta droga do animozji i niesnasek. Mam nadzieję, że ten czas się skończył. Siedliśmy w końcu przy jednym stole. I myślę, że wszyscy wiemy, że po podpisaniu deklaracji nadszedł czas wypełnienia jej konkretnymi działaniami. Musimy stworzyć też takie rozwiązania, abyśmy zamiast konkurować, po prostu ze sobą współpracowali.

W ostatnich latach dokonał się postęp w leczeniu HIV, czemu zatem wciąż tak mało Polaków się bada? Co można by w tej materii zmienić?

Reklama
Reklama

Wciąż za mało nagłaśniamy temat, za mało jest pozytywnych kampanii i informacji, ale jest to związane z brakiem środków. Profilaktyka, jak w przypadku większości chorób, to przecież podstawa.

Czy ta deklaracja to początek próby połączenia się formalnego czy połączenia sił w celu lepszej realizacji celów?

Raczej połączenia sił, określenia priorytetów, wspólnych działań, uwzględniając specyfikę i pole działania każdej z organizacji. Celów jest wiele. Jak to zrobić, aby pacjenci z HIV nie byli stygmatyzowani? Jak prowadzić kampanie? Co zrobić, żeby więcej osób się badało? Jak sprawić, żeby bieda nie wykluczała części pacjentów z leczenia? Gdzie i jak wykonywać testy? Jak nie zgubić pacjenta, który się dowiedział, że ma HIV?

Jak wygląda dzisiaj faktycznie sytuacja zakażonych HIV w Polsce, ale nie w dużych miastach? Czy dalej są stygmatyzowani?

Problem rzeczywiście istnieje – tu sytuacja niewiele się zmieniła – szczególnie w małych miastach i miasteczkach. Nie są już palone ośrodki, ale wciąż jeszcze wiele osób, jeśli przyzna się do tego, że jest nosicielem, zaczyna mieć wielkie kłopoty. Spotyka się z ostracyzmem i stygmatyzacją. Pytanie jest więc takie – czy taki pacjent powinien o tym mówić. Przecież to całkiem zwyczajna choroba zakaźna. Myślę, że to poważny problem, w którym nasze organizacje będą się wspierać. Pamiętajmy jednak, że strach przed kontaktem z osobą zakażoną żywi się niewiedzą. I znowu wracamy do edukacji.

Duża część osób, które odbierają w poradni pozytywny wynik testu, nie podejmuje leczenia.

Reklama
Reklama

To, że dowiedzieli się o wirusie, powoduje, że wpadają w panikę i zamykają się na informacje o chorobie. Z czasem to mija. Na szczęście jeśli taka osoba do nas trafi, szybko zrozumie, że tylko podjęcie leczenia prowadzi do normalnej przyszłości. Część osób boi się do nas przyjść, bo boi się przypięcia etykietki i zostaje ze swoim problemem sama.

Wciąż sporym problemem jest chyba sytuacja socjalna pacjentów.

Tak, ale jest o niebo lepiej niż nawet 15 lat temu, dzięki terapii pacjenci rozpoczęli nowy etap w życiu, wiele osób przestało brać narkotyki, wielu pokończyło szkoły, studia, założyło rodziny, słowem – wtopili się w społeczeństwo i traktują swoją chorobę jako przewlekłą, ale kontrolowaną. O to właśnie wciąż walczymy.

Jak wygląda współpraca waszych organizacji z samorządami?

W Warszawie całkiem dobrze, w kraju, niestety, dużo gorzej. Samorządy mają inne priorytety. Problem ten zupełnie inaczej postrzegany jest na wsiach i w małych miastach. To też ważny obszar, jakim powinniśmy się zająć. Mam nadzieję, że nowy Program Zapobiegania Zakażeniom HIV i Zwalczania AIDS zostanie tak zmieniony, żeby nasze postulaty uwzględnić. Stary program kończy się w 2016 r. Mam nadzieję, a właściwie pewność, że dyrekcja Krajowego Centrum ds. AIDS będzie naszym sojusznikiem oraz że nasze potrzeby będą rozumieli także politycy.

Zdrowie
Potrzebne nowe źródła finansowania ochrony zdrowia. Będzie reforma w KRUS?
Zdrowie
Będzie reforma systemu ochrony zdrowia? Znamy propozycje PSL
Zdrowie
„Orły Zdrowia” przyznane po raz pierwszy
Zdrowie
Czy zaburzenia tarczycy w ciąży mogą wpływać na ryzyko spektrum autyzmu? Wyniki nowego badania
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Zdrowie
Pandemia gorsza niż wywołana koronawirusem? Ekspertka wskazuje na zagrożenie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama