Pewien francuski winiarz z regionu Beaujolais zwykł był zaczynać dzień od modlitwy wprawdzie krótkiej, ale zawierającej całe jego credo życiowe: „Dobry Boże, Ty pomożesz: nie daj pracy ponad siły, w łożu siły niechby były, nie ogryzać chudych kości i pić wino do starości".
Badania naukowe w pełni potwierdzają jego intuicyjnie entuzjastyczny stosunek do dionizjaku.
„The Journal of Gerontology" zamieścił wyniki badań prowadzonych w Finlandii przez 29 lat na grupie 2500 ludzi. I co? Wśród miłośników wina wskaźnik śmiertelności był mniejszy o 34 proc. niż u amatorów piwa i spirytualiów. Wprawdzie picie wina nie zastąpi aktywności fizycznej, ale może dodać zdrowia, czego dowodzą badania uczonych z University of Alberta w Kanadzie. Sprawia to resweratrol obecny w czerwonym, który wywiera prawie taki sam dobroczynny wpływ na serce i mięśnie jak sport uprawiany przez godzinę.
Czerwone, ach, czerwone! Jest ono źródłem antyutleniaczy, swoim pijcom oferuje ochronę przed chorobami serca, redukuje ryzyko zatkania arterii i apopleksji, podnosi poziom dobrego cholesterolu, o czym zaświadcza publikacja w „Pharmacy, Biochemistry and Behavior". A prestiżowy tytuł naukowy „Neuroepidemiology" zamieścił artykuł, w którym badacze z Columbia University w Nowym Jorku przypominają, że sprawność mózgu zaczyna się pogarszać w wieku 24 lat, ale sposobem kompensowania tej fatalnej przypadłości jest codzienne spożywanie jednego, dwóch kieliszków wina.
Badacze z greckiego Uniwersytetu Krety nie mamią pseudonaukowymi zapewnieniami, że wino immunizuje (po ludzku: uodparnia) przeciw rakowi, ale informują na łamach „Journal of Cellular Biochemistry", że zmniejsza szanse komórek nowotworowych piersi i prostaty.