Do RPO wpłynęła skarga w sprawie dostępu do leczenia boreliozy. To podstępna choroba odkleszczowa. O zakażeniu świadczy m.in. rumień wędrujący, ale nie zawsze występuje on na skórze osoby ugryzionej i zakażonej przez kleszcza. W niektórych przypadkach w miejscu ugryzienia pojawia się jedynie zaczerwienienie skóry, które łatwo pomylić z reakcją skóry po ukąszeniu komara. Tymczasem nierozpoznane w porę lub błędnie zdiagnozowane zakażenie krętkiem Borrelia bywa brzemienne w skutki, bo nieleczona choroba przechodzi w fazę przewlekłą i prowadzić może do pojawienia się wielu powikłań, które trudno wyleczyć: zapalenia stawów, przewlekłego zanikowego zapalenia skóry kończyn, zaburzeń rytmu serca, porażenia nerwów twarzy, padaczki, zaburzenia widzenia, słuchu, pamięci, koncentracji, czucia, nerwobólów, a nawet depresji.
Autor skargi do RPO wskazał, że nawet przy widocznym rumieniu u pacjenta lekarz podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) nie może wystawić mu skierowania na refundowane badania wykrywające boreliozę. Może to uczynić jedynie lekarz specjalista od chorób zakaźnych. Na wizytę do takiego specjalisty czeka się jednak nawet kilka miesięcy. Tymczasem leczenie boreliozy należy podjąć jak najszybciej od zakażenia.
Już w 2017 r. RPO sygnalizował resortowi zdrowia potrzebę zmiany w tym zakresie. Narodowy Fundusz Zdrowia potwierdził bowiem, że w koszyku świadczeń gwarantowanych z zakresu POZ brakuje badań w kierunku wykrywania zakażenia boreliozą.
Biuro RPO spytało zatem Ministerstwo Zdrowia, czy planuje podjąć działania dla zapewnienia optymalnego dostępu do świadczeń diagnostycznych i terapeutycznych w leczeniu boreliozy. Tak, aby wśród świadczeń gwarantowanych z zakresu POZ uwzględnić procedury diagnostyczne lub lecznicze ukierunkowane na wykrycie i leczenie tej choroby.
Czytaj więcej
Janusz Dzisko, lekarz weterynarii, warmińsko- -mazurski państwowy wojewódzki inspektor sanitarny