Uczestnicy debaty zorganizowanej z okazji 15-lecia Polskiej Unii Onkologii (PUO) zastanawiali się, jak poprawić funkcjonowanie służby zdrowia w Polsce. Wiele uwagi poświęcono potrzebie dialogu pomiędzy decydentami, lekarzami, pacjentami i przemysłem.
Eksperci i politycy podkreślali, że konieczna jest bardziej racjonalna dystrybucja środków. Za konieczne uznali też zwiększenie nakładów, wydajemy bowiem na służbę zdrowia wyjątkowo mało; choć przy tak skromnym budżecie i tak osiągamy świetne wyniki.
Dr Janusz Meder, prezes PUO, zaznaczył, że w ostatnich 15 latach małymi krokami uzyskaliśmy poprawę wyników leczenia nowotworów w Polsce. Był to m.in. innymi efekt wprowadzenia dziesicioletniego Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych. Wciąż jednak skuteczność leczenia schorzeń onkologicznych jest u nas o 10–15 proc. niższa niż przeciętna w Unii Europejskiej. Co zrobić, by ten dystans zmniejszyć? – Najlepsze efekty w leczeniu nowotworów uzyskują kraje, które przeznaczają na ochronę zdrowia od 8 do 12 proc. PKB – mówił dr Meder. – Tymczasem w Polsce jest to jedynie 4 proc. Chcielibyśmy, by odsetek ten wzrósł do 6 proc. – zadeklarował dr Meder.
Polacy już dopłacają
– W Polsce proces starzenia się społeczeństwa staje się ogromnym wyzwaniem, doganiamy pod tym względem Europę Zachodnią. Nie mamy wyjścia: musimy zwiększyć finansowanie służby zdrowia – mówił dr Marek Balicki z sekcji ds. ochrony zdrowia w Narodowej Radzie Rozwoju przy Prezydencie RP.
Uczestnicy dyskutowali o potrzebie wprowadzenia dodatkowego źródła finansowania w postaci dobrowolnych ubezpieczeń komplementarnych. Jednocześnie ostrzegali przed pomysłem współpłacenia przez pacjentów za procedury medyczne, który na dłuższą metę nie da oszczędności, tylko zwiększy nierówności w dostępie do leczenia, które i tak w Polsce są duże – jak stwierdził wiceminister Łanda. – Pomysł współpłacenia – mówił – może wydawać się racjonalny w przypadku np. rezonansu magnetycznego, który jest badaniem drogim i obarczonym ryzykiem nadużywania. Ale w Czechach np. wprowadzenie współpłacenia obniżyło liczbę wykonywanych badań tylko na rok, potem znów liczba ta rosła. Nie był to udany ruch. Są też procedury, w przypadku których nie powinniśmy nawet myśleć o wprowadzeniu współpłacenia. Jeżeli ktoś ma np. guza mózgu, to nie ma powodu, żeby miał współpłacić za leczenie, bo nikt się przecież nie podda operacji neurochirurgicznej, jeśli nie ma absolutnej konieczności. Wreszcie trzeba powiedzieć, że polscy pacjenci już współpłacą za leczenie: kupując leki częściowo refundowane – dodał Krzysztof Łanda.