- Dwukrotnie pisałam do ministra Zbigniewa Ziobry w sprawie delegalizacji ONR, a wiemy, że przewodniczący marszu jest osobą, która pełni funkcję w pruszkowskim ONR. On zresztą podpisał się pod wnioskiem do wojewody o zorganizowanie tego marszu. Uważam z całą odpowiedzialnością, że nie tak powinno wyglądać stulecie odzyskania niepodległości przez polskie państwo, stąd moja decyzja o zakazie marszu- powiedziała Gronkiewicz-Waltz. Poinformowała również, że swoją decyzję konsultowała z prezydentem-elektem Rafałem Trzaskowskim.
- Warszawa już się wycierpiała przez agresywny nacjonalizm - powiedziała. Gronkiewicz-Waltz poinformowała również, że w czerwcu skierowała do szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego pismo w sprawie wspólnego zabezpieczenia marszu, jednak nie otrzymała w tej sprawie odpowiedzi.
Dziennikarze zapytali prezydent stolicy o możliwość zakazu marszu, który jest wydarzeniem cyklicznym. Tak został zarejestrowany przez wojewodę mazowieckiego. - Jest kontrola sądowa decyzji, więc mogą się odwołać w ciągu 24 godzin do sądu - odpowiedziała.
Wiceprezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości poinformował, że już powstaje odwołanie od tej decyzji. "Zakaz jest prewencyjny, a z Hanny Gronkiewicz-Waltz wychodzi buta, arogancja i pogada do wolności organizowania zgromadzeń" - napisał Mateusz Marzoch.