– Ukraina nie jest osamotniona w obronie suwerenności, integralności terytorialnej i nienaruszalności granic – zapewniał w ukraińskiej stolicy polski minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau.
Jego przyjazd anonsowano jako „nadzwyczajny i pilny", a podkreślał to ukraiński minister Dmytro Kuleba. – Planowaliśmy spotkanie w późniejszym terminie, jednak ze względu na obecną sytuację minister Rau skorygował swe plany – stwierdził.
Kto za, kto przeciw
„Rzeczpospolitej" nie udało się jednak ustalić, czy polski minister zawiózł nad Dniepr jakieś konkretne propozycje.Dzień przed jego wizytą odbyła się telekonferencja szefów resortów obrony pięciu państw NATO „kluczowych dla wspierania ukraińskiego bezpieczeństwa": USA (z Waszyngtonu była to zastępczyni sekretarza obrony Amanda Dory), Wielkiej Brytanii, Kanady, Litwy i Polski. Resort obrony odmówił jednak „Rzeczpospolitej" ujawnienia, czy na spotkaniu zapadły jakieś decyzje w sprawie Kijowa. Na pewno „piątka" zobowiązała się do prowadzenia dalszych szkoleń armii ukraińskiej.
Jednak w ostatnich dniach ministrowie spraw zagranicznych Litwy i Łotwy zaproponowali przyznanie Kijowowi MAP (planu działań na rzecz członkostwa w sojuszu). Nie wiadomo, czy omawiano to na telekonferencji „piątki" (w której uczestniczył inicjator przyznania MAP, czyli Litwa) oraz czy minister Rau rozmawiał o tym z szefem ukraińskiej dyplomacji Dmytro Kulebą ani w ogóle, jaki stosunek ma Polska do tej propozycji.
Wilno i Ryga zgłosiły ją z powodu narastającego napięcia na granicy Ukrainy z Rosją. Moskwa cały czas zwozi tam swoje wojska. Mimo to szef Komitetu Wojskowego NATO, marszałek brytyjskiego lotnictwa Stuart Peach nie zająknął się o MAP dla Kijowa, choć tylko o dzień wyprzedził ministra Raua nad Dnieprem. Namawiał natomiast gospodarzy do zwalczania korupcji.