– Moja żona też tu jest i wypatruje, co kupić – mówił z uśmiechem ambasador USA w Polsce Victor Ashe. Niestety, meble upatrzone przez panią ambasadorową trafią w inne ręce.– Małżonka została przelicytowana – przyznał ambasador.
Tego rodzaju aukcje to typowa dla kultury amerykańskiej tradycja tzw. garage sales, czyli garażowych wyprzedaży, gdy wszystkie niepotrzebne, ale w dobrym stanie rzeczy wystawia się przed swoim domem i sprzedaje po okazyjnej cenie. Ambasada USA organizuje je średnio cztery razy w roku. Zawsze odbywają się w magazynie przy Bokserskiej 66A.
– Największym wzięciem cieszą się amerykańskie łóżka z podwójnymi materacami. Wszyscy ostro je licytują – mówi jeden z polskich pracowników amerykańskiego magazynu.
Sobotnia aukcja była wyjątkowa, ponieważ większość spośród licytowanych przedmiotów pochodziła z rezydencji samego ambasadora i jego zastępcy. Pojawiło się więc ponad stu zainteresowanych. Wielu z nich to stali bywalcy, regularnie pojawia się tam na przykład znany piosenkarz Andrzej Rosiewicz. Tym razem za 750 zł nabył komplet białych drewnianych krzeseł, fotel komputerowy i zmywarkę.
– Jesteśmy w Unii, więc musimy dbać o czystość. Kupiłem zatem zmywarkę – żartował Rosiewicz po licytacji.