Jest autorem niezwykłych grafik (nazywa je papierografiami), odbijanych na ręcznie robionym papierze, formowanym z celuloidowej pulpy. W latach 90. odnosił sukcesy (m.in. Grand Prix na Triennale Grafiki w Krakowie), pracował na warszawskiej ASP. I nagle zostawił miejskie życie. Od 20 lat mieszka w zabitej dechami wiosce Ponikiew Duża. Tematyka jego prac od 20 lat jest ta sama: wątki zaczerpnięte z Biblii. Plus motywy anielskie. Poza tym prowadzi audycje w Radiu Józef; występuje w tv, gdzie, jak mówi, „maluje niewidzialne”. – Zawsze malowałem anioły – zapewnia. – Ale były przetrącone, z połamanymi skrzydłami. Jakieś 18 lat temu wyprostowały się. Kiedy pracowałem na uczelni, miałem poczucie, że za chwilę zamienię się w funkcyjnego pana profesora. Czułem, że duchowo się sypię. Zaufał intuicji. Porzucił Warszawę. Nie było łatwo, początkowo miejscowi go okradali. Przetrzymał. Zawsze ma szalone, ale pełne serdeczności pomysły. Przed Bożym Narodzeniem rozdaje znajomym papierowe, nieregularne opłatki; na nich wyryte są teksty-przesłania. Kiedyś, gdy jeszcze żyła jego mama, wymyślił z nią cykl „Skarpety dla aniołów”. Matka zrobiła na drutach 50 par. Jedną – w srebrne gwiazdy – dostał Jan Paweł II.
Fabryka Trzciny, Otwocka 14, tel. 022 619 05 13, do 7.02