W Klinice Chirurgii Ogólnej i Przewodu Pokarmowego kierowanej przez prof. Krzysztofa Bieleckiego w Szpitalu im. Orłowskiego wczoraj lekarze wykonali pięć operacji.
– Ale to był naprawdę wyjątkowo dobry dzień – mówi profesor. – Z powodu wprowadzenia unijnych norm ograniczających czas pracy lekarzy do 48 godzin tygodniowo będę musiał dwukrotnie zmniejszyć liczbę planowych zabiegów.
Szef kliniki szacuje, że uda mu się wykonać jedynie trzy operacje dziennie. – W ubiegłym roku robiłem ich minimum sześć. Już teraz na operację wrzodu żołądka w mojej klinice pacjenci czekają nawet cztery miesiące, a będzie gorzej – mówi prof. Bielecki.
Aby utrzymać liczbę operacji na poziomie z 2007 r. (około 1,5 tys.), musiałby zatrudnić dodatkowych lekarzy. Teraz w klinice ma siedem i pół etatu. – A potrzebuję ich co najmniej 13 – wyjaśnia prof. Bielecki. O kłopotach kadrowych i wydłużających się kolejkach mówią także inni kierownicy klinik.
– Najwięcej zamieszania będzie w tych klinikach, w których lekarze pracują na oddziale i ponadto wykonują zabiegi – mówi dyrektor ds. klinicznych Szpitala Bielańskiego dr hab. n. med. Wojciech Zgliczyński. Efekt już jest taki, że lekarze z oddziału urazowo-ortopedycznego tej placówki przyjmują teraz tylko ostre przypadki.