– Łobuzy! Stan wojenny wprowadzacie! Kobiety bijecie! – krzyczeli w piątek w południe przed Ministerstwem Sportu kupcy ze stowarzyszenia Stadion. Przez prawie pół godziny trwały ich przepychanki z policją. W ruch poszły drzewce transparentów i policyjne tarcze. Tak wyglądało apogeum pikiety zorganizowanej przez kupców domagających się gruntu przy ul. Radzymińskiej. Chcą tam przenieść handel ze stadionu.
Trwający ponad sześć godzin protest zgromadził ok. 300 handlowców. Od początku byli zdesperowani.
– Już ponad pół roku czekamy na grunt, który obiecała nam poprzednia minister sportu Elżbieta Jakubiak. Dlaczego traktuje się nas jak śmieci?! – pytała szefowa Stadionu Lucyna Kwiatek.
– Chcemy tylko miejsc pracy. I sprawiedliwości. Przecież to my budowaliśmy podwaliny kapitalizmu – przekrzykiwali się zdenerwowani manifestanci.
Wczoraj minister zdecydował. Nie da kupcom działki przy ul. Radzymińskiej. – Są duże wątpliwości prawne co do możliwości organizacji tam handlu. Jest też protest mieszkańców Targówka – wyjaśniał Mirosław Drzewiecki.