Rz: Czy podejmując decyzję o zakończeniu współpracy z Partią Demokratyczną, spodziewał się pan, że wywoła ona tak gorącą krytykę na lewicy?
Wojciech Olejniczak: Spodziewałem się krytyki, choć nie z wewnątrz SLD. Ale nie robię z tego problemu. Mamy teraz ważniejsze sprawy na głowie. Między lewicą a PiS i PO toczy się poważny spór polityczny. Prawica dąży do obniżenia podatków dla najbogatszych. Uchwaliła odpisy podatkowe na dzieci, z których nie skorzystają ludzie najmniej zarabiający. Lewica musi podkreślać, że chce innych rozwiązań. I właśnie potrzeba tej czytelności była głównym powodem zakończenia współpracy z demokratami.
Podejmując tę decyzję na dwa miesiące przed kongresem SLD, naraził się pan na zarzut, że chodziło panu jedynie o utrzymanie stanowiska szefa partii.
Forma, styl czy termin zerwania koalicji zawsze byłyby kontrowersyjne. Ale jego słuszności nikt nie kwestionuje. W 2006 r. decyzja o zawiązaniu koalicji z PD była właściwa. Jednak sytuacja się zmieniła. W 2007 r. skończyła się walka z PiS. Teraz nadchodzą wybory do Parlamentu Europejskiego i do samorządów. Nasi kandydaci muszą mieć czytelny lewicowy program. Musimy być realną alternatywą dla PiS i PO.
Wybrał pan jednak skrajną formę załatwienia tej sprawy.