W 1970 roku Gulbuddin Hekmatiar jako świeżo upieczony student zamordował pierwszego ze swoich politycznych konkurentów. Liczył, że umocni swoją pozycję w lewicowej Ludowo-Demokratycznej Partii Afganistanu, której ideologią się zachwycił.
Hekmatiar urodził się w pasztuńskiej prowincji Kunduz na północy Afganistanu. Przywódca klanu uznał, że jest wyjątkowo zdolny, posłał go więc do szkoły wojskowej, a potem na uniwersytet w Kabulu. Inżynier Hekmatiar, jak nazywali go znajomi, oskarżony o morderstwo, trafił do więzienia. Szybko odzyskał wolność dzięki przewrotowi, do jakiego doszło w Afganistanie w 1973 r., i uciekł do sąsiedniego Pakistanu.
Okazał się cennym nabytkiem dla tamtejszych służb specjalnych SIS. Wykorzystywano go do misji, kiedy afgańskie władze próbowały podżegać Pasztunów przeciwko Pakistanowi. Potem, kiedy do Afganistanu weszły wojska sowieckie, przez ręce Hekmatiara zaczęły przepływać gigantyczne fundusze z USA na walkę z Rosjanami. Był wtedy blisko powiązany z Osamą bin Ladenem. Jego oddziały okazały się wyjątkowo skuteczne w walce z rosyjską armią. Ale Hekmatiar cały czas myślał o tym, jak przejąć władzę po zwycięstwie nad Rosją. Setki milionów dolarów z zachodniej pomocy wydał na tworzenie swojej partii Hezb-e-Islami (Islamskiej Partii Afganistanu). Organizacja Lekarze bez Granic oskarża go, że w 1987 r. obrabował kilkadziesiąt konwojów z pomocą humanitarną (w tym samym roku jego ludzie mieli zabić dziennikarza Andy Skrzypkowiaka, przyjaciela Radosława Sikorskiego). Kiedy się okazało, że w wyswobodzonym Kabulu pierwsi zjawili się mudżahedini z sojuszu północnego, Hekmatiar wydał rozkaz ostrzelania stolicy. Miało wtedy zginąć nawet 25 tysięcy cywilów. Bezwzględny dowódca zmusił jednak w ten sposób politycznych przeciwników do negocjacji i dostał stanowisko premiera. Niechęć Afgańczyków wobec bezlitosnych watażków szybko wykorzystali talibowie, którzy przejęli władzę.
W 2001 roku nie zaproszono go na konferencję w Bonn, która po upadku reżimu talibów miała się zająć tworzeniem rządu. Zaczął więc zwalczać nowe władze. W 2003 roku Waszyngton ogłosił go terrorystą. Z ukrycia kierował rebelią i umacniał wpływy swojej partii. Jej działacze obsadzili już 30 – 40 procent miejsc w administracji państwowej. Dostali też stanowiska trzech ministrów i pięciu gubernatorów. Ludzie Hekmatiara 27 kwietnia dokonali nieudanego zamachu na prezydenta Hamida Karzaja. Mimo to Karzaj coraz częściej daje jednak do zrozumienia, że liczy na porozumienie z Hekmatiarem. – Podstawowy warunek to wycofanie obcych wojsk z Afganistanu – słyszy.