Co jeśli negocjacje zakończą się fiaskiem? Będziecie szukać innej lokalizacji dla rakiet przechwytujących? Litwa już się zgłasza.
Nie chciałbym mówić o jakichś scenariuszach, żeby nie brzmiało jak zawoalowane wywieranie nacisku. Jestem przekonany, że kiedy jedna ze stron trochę ustąpi, a druga da trochę więcej, to dojdziemy do porozumienia. Polska wie, jak nasz prezydent jest zdeterminowany. To nie jest moment, w którym moglibyśmy rozważać przeniesienie bazy. Sygnały z Litwy są interesujące, ale jesteśmy w środku negocjacji z Polską i chcemy je dokończyć.
W grudniu ma zapaść decyzja, czy Gruzja i Ukraina zostaną objęte programem MAP, czyli zrobią pierwszy krok w stronę NATO. Jakie mają na to szanse?
Ameryka uważa, że Gruzja spełniła wszelkie kryteria, aby otrzymać MAP. Powinna go była otrzymać na szczycie w Bukareszcie. Nie udało się, choć padło historyczne oświadczenie, że przyszłość tych krajów leży w NATO. Próbujemy przekonywać Niemcy i Francję, ale też inne kraje, że nie ma co dłużej zwlekać, że Rosja poprzez zwiększanie napięcia w regionie nie może mieć wpływu na decyzję NATO. Niestety sygnały z Berlina płyną takie: Gruzja musi zrobić postęp w sprawie rozwiązania konfliktu w Abchazji, zanim zbliży się do sojuszu. Naszym zdaniem to absolutnie błędne podejście. Gruzja w Abchazji zachowuje się bardzo powściągliwie i szuka konstruktywnych rozwiązań. To Rosja prowokuje i uprawia obstrukcjonizm.
Dlaczego inne kraje nie widzą, że to Rosja zwiększa napięcie?
Może nie chcą tego widzieć. Rosja podważa gruzińską integralność terytorialną, mówiąc, że zacieśni kontakty z separatystami. Potem strąca gruziński samolot bezzałogowy. A Gruzja prowadzi loty, aby obserwować port na wybrzeżu Abchazji, gdzie Rosja nielegalnie przewozi wojska i broń. Kiedy Gruzja zapowiada, że nie będzie prowadzić lotów, Rosja i tak wysyła wojska do Abchazji. I twierdzi, że bojowe formacje spadochroniarzy to wojska pokojowe. Dla nas to wszystko jest prowokacją, która ma zniszczyć proces pokojowy między Gruzja i Abchazją.