Wszystko zaczęło się kilka lat temu. PAN sprzedała atrakcyjną działkę na warszawskim Mokotowie pod budowę domu mieszkalnego. Mieszkańcy sąsiednich budynków zaczęli protestować.

Najzagorzalszą przeciwniczką budowy była Anita Jaworska. Gdy została członkiem zarządu i skarbnikiem Transparency International Polska, zaczęła wykorzystywać ją do walki z inwestycją. Wspólnota Mieszkaniowa kwestionowanej przez nią nieruchomości w piśmie przesłanym prezes TIP Annie Urbańskiej skarżyli się, że Jaworska: „W imieniu TPI zwróciła się do Sejmowej Komisji Edukacji Narodowej i Młodzieży i NIK o zajęcie się sprawą opisywanej inwestycji, przedstawiając budowę domu w złym świetle. Wcześniej – jako osoba prywatna interweniowała w wielu urzędach (...) i uczestniczyła w postępowaniu przed organami administracyjnymi i sądowymi zmierzającymi do zablokowania budowy”.

– Ze statutu Transparency wynika, że stowarzyszenie nie może być wykorzystywane do prywatnych interesów – tłumaczy w rozmowie z „Rz” Andrzej Popielski, członek Wspólnoty Mieszkaniowej. – W przypadku pani Jaworskiej ten przepis złamano.

Paweł Kamiński z TI pytany o sprawę Jaworskiej, podkreślił, że jak tylko pismo do niego trafi, gruntownie je przeanalizuje. Jest pewien, że żaden z członków organizacji nie znajduje się w sytuacji konfliktu interesów. Napisał do nas: „Przedmiotem interwencji w wymienionej sprawie są stwierdzone przez Ministra Skarbu Państwa, Prokuraturę, Urząd m. st. Warszawy oraz Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Warszawie nieprawidłowości w działaniu funkcjonariuszy publicznych oraz szkodzące interesom majątkowym Skarbu Państwa działania kierownictwa PAN”. Dodał, że w zaistniałej sytuacji Jaworska miała prawo interweniować.

Podobnego zdania jest Julia Pitera, wcześniej związana z TI. Twierdzi, że w tym przypadku nie można mówić o konflikcie interesów.