Jak podzieleni byli luteranie w kwestii lustracji, pokazuje wynik tego głosowania. Za udzieleniem wotum zaufania opowiedziało się 26 członków synodu, przeciw 31, siedmiu wstrzymało się od głosu. Gdyby przeciw udzieleniu wotum zaufania głosowały trzy osoby więcej, oznaczałoby to jego natychmiastową dymisję.
Biskup Jagucki mimo przegranego głosowania w kwestii wotum zaufania odmówił podania się do dymisji.
Natychmiast po ogłoszeniu wyników zebrały się na wspólnym posiedzeniu trzy gremia kierownicze Kościoła luterańskiego: Konsystorz, Rada Synodalna oraz Konferencja Biskupów. Ale posiedzenie to nie przyniosło rozstrzygnięcia. Synod obradował więc dalej i ostatecznie postanowił skrócić kadencję bp. Jaguckiego.
O współpracy zwierzchnika luteranów ze Służbą Bezpieczeństwa „Rz” poinformowała we wrześniu ubiegłego roku. Już wtedy luterańska Kościelna Komisja Historyczna znała część dokumentów na temat tajnego współpracownika o pseudonimie Janusz.
Proces lustracyjny w Kościele ewangelickim jest dwustopniowy. Dlatego Kościelna Komisja Historyczna po zbadaniu sprawy przekazała swoje wnioski do Kolegium Historycznego. Ten organ uznał w piątek, że bp Jagucki był tajnym i świadomym współpracownikiem SB. Swoje wnioski Kolegium przekazało najwyższej władzy w Kościele, jaką jest synod. Biskup Jagucki składał wyjaśnienia przed wszystkimi tymi gremiami.
Z dokumentacji IPN wynika, że bp Jagucki został zwerbowany jako młody wikariusz parafii ewangelickiej w 1973 r. Księdza zwerbował sam szef SB w Giżycku Kazimierz Skrzekut. TW „Janusz” był zarejestrowany do2 sierpnia 1990 r. Ks. Jagucki nigdy nie zerwał współpracy z SB. Służby same zrezygnowały z jego usług po upadku komunizmu.