O interwencję w dystrykcie Ajristan kilka dni temu polskich dowódców poprosił osobiście minister obrony Abdul Wardak. Rebelianci coraz częściej atakowali siedzibę lokalnych władz i posterunki policji, zastraszali mieszkańców. Polska odpowiedź była natychmiastowa. W nocy z soboty na niedzielę 30 Polaków i ponad 120 afgańskich żołnierzy i policjantów rozpoczęło operację „Over the Top”.

– Zajęliśmy już najważniejszą miejscowość w Ajristanie – Sangar. Od weekendu nad siedzibą tamtejszych władz powiewają już dwie flagi: afgańska i polska – powiedział „Rz” mjr Mirosław Ochyra z biura prasowego Dowództwa Operacyjnego. Ajristan położony jest na północnym zachodzie prowincji na wysokości 2500 metrów nad poziomem morza, więc w operacji nie użyto pojazdów kołowych, lecz wszystkich żołnierzy przerzucono amerykańskimi śmigłowcami transportowymi CH-47 Chinook. – Chodziło o to, by szybko dotrzeć na miejsce. Poza tym kolumnę pojazdów widać z daleka i rebelianci mogliby przewidzieć nasze zamiary – dodaje mjr Ochyra.

Na miejscu zjawił się też polski dowódca płk Rajmund Andrzejczak, który usłyszał od starszyzny prośby o pozostawienie na miejscu wojska. Lokalne władze boją się, że gdy żołnierze opuszczą ten region, przepłoszeni rebelianci szybko powrócą. Ajristan otoczony jest wysokimi szczytami górskimi, gdzie łatwo jest znaleźć kryjówkę. Operacja trwa więc nadal.

Przed zaplanowanymi na 20 sierpnia wyborami prezydenckimi w Afganistanie na talibów ruszyli też Brytyjczycy i Amerykanie. Żeby terroryści i gangi kryminalne nie myśleli o polskiej prowincji Ghazni jak o bezpiecznej przystani, dowódcy już planują nowe operacje. W ostatniej, pod kryptonimem „Orle pióro”, 800 żołnierzy zatrzymało ponad 20 terrorystów i przejęło karabiny, moździerze i miny służące do zastawiania śmiertelnych pułapek.