W marketingu politycznym panuje taka zasada, że w kampaniach wyborczych głosujący bardzo nie lubią powtórki z rozrywki. A w przypadku ponownej rywalizacji Tuska z Kaczyńskim miałaby ona miejsce. Dlatego im bliżej będzie dnia wyborów, tym większe będzie ciśnienie na to, by pojawił się ten trzeci kandydat, który ich pogodzi.
[b]Kto nim będzie? Włodzimierz Cimoszewicz, Andrzej Olechowski, a może jeszcze ktoś inny? [/b]
Cimoszewicz spełnia wiele warunków, żeby stać się takim kandydatem: jest znany, ma duże doświadczenie polityczne, nie kojarzy się jednoznacznie z żadną opcją. Mógłby liczyć na silne wsparcie wyborców lewicy. Do tego, jak widać z sondaży, ludzie chętnie by na niego głosowali. Problem jednak w tym, że nie widać u niego chęci kandydowania. Olechowski natomiast ma wielką ochotę na start, ale na razie nie porywa wyborców. Jeździ po kraju, spotyka się z ludźmi, ale nie ma nic nowego do zaproponowania.
Do wyborów został jeszcze rok, więc wiele może się stać i pojawią się nowi kandydaci. Ale problemem będzie w ich przypadku brak pieniędzy. A Tuskowi i Kaczyńskiemu ich nie brakuje.
[b]Na Donalda Tuska chce głosować tylko 21 proc. badanych. Premier powinien być zaniepokojony?[/b]
Na pewno zaczął się dla niego trudny okres. Do tej pory był murowanym faworytem i w cuglach miał wygrać. Teraz pojawiają się wątpliwości. Sam też sobie i PO nie pomaga, nie chcąc jednoznacznie zadeklarować, czy wystartuje w wyborach. Gdyby się rozmyślił, PO może mieć problem ze znalezieniem kandydata.