Tego nie wiem. Ale wiedzą, że taki serwis istnieje, i być może mają się bardziej na baczności. Są bardziej świadomi. W pewnym sensie nowe technologie mogą stać się zagrożeniem dla polityków, którzy mają niedobre intencje lub są bardzo bierni. Jeśli wykonujesz swoją pracę bardzo źle, ten serwis pokaże to wyborcom.
[b]Czy takie strony mogą zmienić kulturę polityczną?[/b]
Mam nadzieję, że będziemy się mogli do tego przyczynić. Choć zapewne bardziej na zmianę politycznych zwyczajów wpłynęłyby reformy. Ludzie jednak z reguły lepiej się zachowują, gdy są obserwowani. A tu w dodatku mamy do czynienia z osobami publicznymi.
[b]Czy już dostrzega pan zmianę zachowania niektórych polityków?[/b]
W niektórych przypadkach – tak. Są politycy, którzy zmienili sposób odpowiadania na e-maile. Nie chcą wypaść źle, bo wiedzą, że prowadzimy statystyki, punktując ich za sposób udzielania odpowiedzi wyborcom. Bardzo im zależy, by w statystykach nie wypaść źle. To nie jest jeszcze totalna rewolucja, ale mam nadzieję, że małymi krokami też można wiele osiągnąć.
[b]Efekty już są, choć trochę inne. Podobno dzięki MySociety 200 tysięcy osób pierwszy raz w życiu napisało listy do posłów.[/b]