[b]RZ: Niecałe 5 proc. sześciolatków w szkołach to dobry wynik?[/b]
[b]Katarzyna Hall: [/b]Od czegoś trzeba zacząć. W poprzednich latach, kiedy sześciolatki mogły iść do szkoły po zasięgnięciu opinii z poradni psychologiczno-pedagogicznej, szło ich do pierwszych klas niecały jeden procent.
W zeszłym roku, gdy zaczęliśmy już mówić o obniżeniu wieku szkolnego, był to jeden procent. Teraz wzrost jest więc niemal pięciokrotny. Pięć razy więcej ludzi stwierdziło, że może posłać swoje sześcioletnie dziecko do szkoły. Jeśli za rok znów będzie pięć razy więcej, to będzie już znaczna zmiana. Dla mnie najważniejsze jest, że blisko 72 proc. pięciolatków poszło w tym roku do przedszkoli.
W stosunku do roku szkolnego 2006/2007 to przyrost o ponad 15 proc. Nie stało się to kosztem miejsc dla trzy i czterolatków, bo również odnotowujemy wzrost liczby dzieci w tym wieku w przedszkolach o ponad 10 proc. Od edukacji przedszkolnej wszystko się zaczyna i sądzę, że z tych ok. 72 proc. pięciolatków może nawet połowa będzie gotowa pójść do szkoły.
[b]I zaczną się w niej uczyć?[/b]