[b]Rz: Wygrał pan z Gregorem Schlierenzauerem, niewiele stracił do Simona Ammanna. Chyba nie jest źle?[/b]
[b]Adam Małysz:[/b] Ale mogło być lepiej. Myślę, że gdyby nie anulowali pierwszych skoków, byłbym wyżej, a Stefan Hula też walczyłby w finale. Ale nie ma co narzekać. Jadąc do góry, powiedziałem, że jeśli Martin Schmitt skoczy słabo, to anulują nasze skoki. I anulowali. Swoją drogą to paranoja. W serii próbnej puszczali nas z 24 belki, a konkurs zaczęli z 19. To błąd jury, bali się, że najlepsi polecą za daleko. A co do Ammanna i Schlierenzauera – byli wściekli. Potwierdza się to, co już mówiłem, jeśli skaczę z nimi w podobnych warunkach, to różnice są minimalne. Ale jeśli jednemu wieje z tyłu, a drugiemu nie, to zaraz jest przepaść.
[b]Jak pan ocenia swoje konkursowe skoki?[/b]
Pierwszy był zupełnie niezły, choć warunki były fatalne. Ale gdybym poleciał 2 – 3 metry dalej, byłbym 4 – 5 w tym konkursie. Drugi skok był jeszcze lepszy, szkoda tylko, że nie miałem takich warunków, na jakie trafił Ahonen.
[b]Fin ponoć załatwił sobie pozwolenie na skok przed ostatnią przerwą. To prawda?[/b]