W poszukiwaniu przygód i grosza

Z Rodem Laverem, australijskim gwiazdorem tenisa, dwukrotnym zdobywcą Wielkiego Szlema w latach 1962 i 1969 o współczesnym tenisie rozmawia Tomasz Lorek

Publikacja: 27.01.2010 01:05

Rod Laver dziś

Rod Laver dziś

Foto: AP

[b]Rz: Kupiłby pan bilet na mecz Rogera Federera z Rafaelem Nadalem?[/b]

[b]Rod Laver:[/b] Tak. Jestem pewien, że w zamian za wysoką cenę wejściówki otrzymałbym wspaniałe widowisko. Federer świetnie pracuje nogami, potrafi znakomicie się ustawić. Jeśli zepsuje piłkę, odpędza czarne myśli i spycha je do archiwum. To cecha, którą Roger mi imponuje. Na korcie walczy do ostatniej piłki, ale po meczu szczerze gratuluje rywalowi.

[b]Obiektywnie patrząc na ubiegłoroczny finał Australian Open, trudno się z tym zgodzić. Federer płakał jak bóbr, zabrał Nadalowi radość ze zwycięstwa... Nie można być obsesyjnie przeświadczonym o własnej wielkości.[/b]

Nie zgadzam się. W czasach, gdy grałem w tenisa, John Newcombe, Ken Rosewall, Lew Hoad byli moimi kumplami, z którymi nocowałem pod rozgwieżdżonym niebem. Podróżowaliśmy razem, żartowaliśmy, pożyczaliśmy sobie rakiety. Dziś nastała era bezwzględnej rywalizacji. Musisz mieć rozbudowane ego, chcąc odnosić sukcesy. Ludzie często pytają mnie, czy Roger jest najwybitniejszym tenisistą w historii. Zanim okrzykniemy Federera najlepszym w dziejach, poczekajmy, aż zakończy karierę. Załóżmy, że wygra 18 turniejów wielkoszlemowych, że ominą go kontuzje i nie będzie miał problemów w życiu osobistym. Wówczas możemy się pokusić o ocenę jego kariery. Nie zauważyłem, aby Roger był arogancki. Może pewny siebie, ale nie arogancki. Dziś jest najlepszy w swojej epoce. Martwią mnie problemy Nadala ze zdrowiem. Myślę, że sam Rafael jest przerażony stanem swoich kolan.

[wyimek]Bywało tak, że promotor meczu uciekał z walizką pełną pieniędzy. I szukaj wiatru w polu[/wyimek]

[b]Mierzy pan 172 cm, a współczesny tenis to gra dla wielkoludów. Czy to jest zagrożenie?[/b]

Wzrost współczesnych tenisistów to dla mnie szok. Największy wtedy, gdy piłka podrzucana jest bardzo wysoko podczas serwisu i gracz nadaje jej ogromną rotację. To niebezpieczny trend.

[b]Obserwował pan dwa ostatnie finały singla mężczyzn w Wimbledonie. Który mecz bardziej pana urzekł?[/b]

Finał z 2009 roku między Andym Roddickiem i Federerem był niezwykłym widowiskiem. Jednak mecz Nadala z Federerem rok wcześniej był bodaj najwspanialszym pokazem tenisa. Dramat przerywany deszczem, ostatnie piłki w zapadających ciemnościach i niezwykła odporność obu graczy na stres. Ucieszyłem się, że w 2009 roku siedziałem w jednej loży z Pete’em Samprasem, który wyczuwał, że Roger poprawi jego rekord.

[b]Zachwyca pana wszechstronność dzisiejszych gwiazdorów?[/b]

Są nienagannie przygotowani fizycznie, mogą grać na każdej nawierzchni. Piłkę uderza się dziś bardzo mocno, ale w erze drewnianych rakiet gra była bardziej różnorodna. Jednak nowe pokolenie chce takiej energicznej gry na pełnych obrotach, która nieomal wywraca wnętrzności. W moich latach, gdy grałeś z Tonym Rochem, Royem Emersonem, Kenem Rosewallem czy Johnem Newcombem, wiedziałeś, czego się spodziewać, gdy piłka lądowała po drugiej stronie siatki. Inne było też tempo meczu. Dziś Roddick czy Federer potrafią zagrać w taki sposób, że rywal nie wie, w którą stronę pobiec.

[b]Czy starzy mistrzowie potrafiliby się odnaleźć w erze nowoczesnych rakiet?[/b]

Wierzę, że utalentowany gracz szybko by pojął, w czym rzecz. Frank Sedgman czy Lew Hoad mieli takie wyczucie i tak rozumieli istotę gry, że poradziliby sobie z dzisiejszym sprzętem. Proszę sobie wyobrazić, że mnóstwo czasu zajęło mi nauczenie się topspinu (rotacji awansującej – red.) przy użyciu drewnianej rakiety. Męczyłem się bardziej niż XVIII-wieczni żeglarze.

[b]Gdy tenis przechodził z amatorstwa na zawodowstwo, grał pan pokazówki w czarodziejskich miejscach. W stolicy Sudanu Chartumie mecz został przerwany, kiedy owady obsiadły lampy ustawione wokół kortu i zapadły egipskie ciemności. Tęskni pan za wolnością tamtych czasów?[/b]

Byliśmy paczką znajomych, którzy włóczyli się w poszukiwaniu przygód i grosza. Bywało tak, że promotor meczu uciekał z walizką pełną pieniędzy. My z Tonym Roche’em ocieraliśmy pot z twarzy, a jegomość znikał.

I szukaj wiatru w polu. Tworzyliśmy zręby czegoś, co dziś nazywa się zawodowym tenisem. Z pewnością było więcej radości, chłopięcej zabawy. Teraz są struktury, ugłaskane uśmiechy, wtedy było więcej autentyczności.

[b]Pamięta pan swój najlepszy, 1969 rok?[/b]

Kiedy przyjeżdżam do Paryża czy Londynu na Wielkiego Szlema, spoglądam na trybuny i myślę sobie: „Boże, przecież to wcale nie było tak dawno, gdy tu biegałem z rakietą“. Niestety, wystarczy, że zerknę na swoje ciało, uświadomię sobie choroby, jakie mnie trawią, i już wiem, że wygrywałem wiele lat temu. Zaczynałem grać w tenisa, gdy miałem 14 lat. Oczywiście mecze odbywały się wówczas na trawie. Później wyjechałem grać zawodowo, najbliżsi nie widzieli mnie przez pięć lat, tułałem się po świecie. Podejrzewam, że dlatego się spiąłem, bo chciałem pokazać ludziom, z którymi dorastałem, że nie zmarnowałem talentu i nie rozmieniłem się na drobne.

[ramka][srodtytul]Rod Laver[/srodtytul]

Ma 72 lata, mieszka w Kalifornii. Zwycięzca 11 turniejów wielkoszlemowych w singlu, a wygrałby ich więcej, gdyby nie to, że w latach 60. były zarezerwowane dla amatorów. W roku 1962, jeszcze jako amator, i 1969 –w pierwszym roku, gdy pozwolono grać zawodowcom – zdobył klasycznego Wielkiego Szlema, tzn. wygrał cztery turnieje w jednym roku kalendarzowym. Do dziś nikomu innemu się to nie udało. Jego imię nosi centralny kort w Melbourne. [/ramka]

[i]-rozmawiał w Melbourne Tomasz Lorek[/i]

[b]Rz: Kupiłby pan bilet na mecz Rogera Federera z Rafaelem Nadalem?[/b]

[b]Rod Laver:[/b] Tak. Jestem pewien, że w zamian za wysoką cenę wejściówki otrzymałbym wspaniałe widowisko. Federer świetnie pracuje nogami, potrafi znakomicie się ustawić. Jeśli zepsuje piłkę, odpędza czarne myśli i spycha je do archiwum. To cecha, którą Roger mi imponuje. Na korcie walczy do ostatniej piłki, ale po meczu szczerze gratuluje rywalowi.

Pozostało 92% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!