To niepokojąca wiadomość dla obecnych sejmowych gwiazd Prawa i Sprawiedliwości. Jeżeli PiS nie doprowadzi do reelekcji Lecha Kaczyńskiego, to jego współpracownicy mają trafić na pierwsze miejsca list w najbliższych wyborach parlamentarnych – nieoficjalnie dowiedziała się „Rz”.
Dlatego gromkie skandowanie „Lech Kaczyński!” na kongresie PiS w Poznaniu to nie tyle wyraz aprobaty dla kandydatury brata prezesa, ile raczej efekt zrozumienia, że przyszłość wielu posłów PiS jest bezpośrednio zależna od jego sukcesu. Oficjalna wersja?
– Będę ze wszystkich sił angażowała się w kampanię Lecha Kaczyńskiego – przekonuje posłanka Iwona Arent (PiS) – Nie ma lepszego kandydata.
Podobne deklaracje składają też inni posłowie PiS. Ale w kuluarowych, prywatnych rozmowach parlamentarzyści PiS przyznają: – Gramy o polityczne życie. Docierają do nas na razie nieoficjalne sygnały od władz partii, że jeżeli brat prezesa nie zostanie ponownie prezydentem, to jego świta znajdzie się na naszych listach wyborczych do parlamentu. Mają dostać wszystkie „jedynki” i część „dwójek” – mówi „Rz” poseł PiS z centralnej Polski.
Jest o co walczyć, bo w przypadku porażki Lecha Kaczyńskiego obecni posłowie PiS musieliby się pożegnać z szansami na otrzymanie co najmniej 40 „biorących” miejsc na listach wyborczych do Sejmu.