Po pierwszej połowie wydawało się, że Chilijczycy zanotują wysoką wygraną. Ogromną przewagę mieli nie tylko pod względem posiadania piłki (63:37 procent), ale również stwarzanych sytuacji. Zaczęli z dużym impetem, bowiem już w 3. minucie bliski zdobycia gola był Matias Fernandez. Jego uderzenie z rzutu wolnego z trudem obronił Noel Valladares. W 25. minucie Arturo Vidal niecelnie główkował po rzucie rożnym. Wcześniej ten sam zawodnik groźnie strzelał z ponad 30 metrów.
Podopieczni argentyńskiego trenera Marcelo Bielsy groźnie atakowali skrzydłami i właśnie jedna z takich akcji, wręcz książkowa, przyniosła powodzenie. Płasko dośrodkowaną piłkę próbował wybić jeden z obrońców Hondurasu, ale uczynił to tak niefortunnie, że trafił w Beausejoura.
Piłkarze Hondurasu byli tłem dla rywali. Próbowali atakować, jednak rzadko przedostawali się w okolice pola karnego Chile. Kilka strzałów z dystansu, m.in. rozgrywającego 101. mecz w kadrze Carlosa Pavona, było niecelnych. Najbliższy powodzenia był Roger Espinoza, po strzale z wolnego. Wyraźnie brakowało ich najlepszego, kontuzjowanego napastnika Davida Suazo, a także... kolumbijskiego szkoleniowca Reinaldo Ruedy, który pauzował za czerwoną kartkę, jeszcze z eliminacji. Siedział na trybunach.
Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił. Znacznie więcej okazji mieli Chilijczycy, zaś przeciwnicy dwukrotnie zostali skrzywdzeni przez sędziego z Seszeli Eddy'ego Mailleta. W 47. minucie faulowany na linii pola karnego był Edgard Alvarez, ale gra nie została przerwana. Dwadzieścia minut przed końcem arbiter nie zauważył zagrania ręką w "16" przez chilijskiego obrońcę Waldo Ponce'a.
Zespół Chile miał kilka szans na podwyższenie wyniku. Ale albo świetnie bronił Valladares, albo podopiecznym Bielsy brakowało precyzji, m.in. Aleksisowi Sanchezowi w 62. minucie, po dobrej akcji - dla odmiany - środkiem boiska, albo w ostatniej chwili piłkę wybijali defensorzy Hondurasu. Czasem w okolicach pola karnego była cała drużyna tego kraju.