Dawno już podczas mundialu nie było tylu kłótni i skandali: Francja, Hiszpania, Kamerun, Portugalia, RPA, czy Anglia - można wymieniać jednym tchem.
Konflikty nie muszą doprowadzić do zniszczenia drużyny, ale nie da się ich rozwiązywać w milczeniu. – Najlepiej jest odczekać aż opadną emocje. Trener jest zawsze między młotem a kowadłem: z jednej strony musi być elastyczny, a z drugiej strony, konsekwentny – mówi Marta Spórna, psycholog Polskiego Komitetu Olimpijskiego. – Jeśli piłkarz nie chce przestrzegać zasad, musi opuścić grupę.
Jak dokonać niemożliwego pokazał Juergen Klinsmann na mundialu 2006. Rozbroił dwie tykające bomby: Olivera Kahna i Jensa Lehmanna, szczerze nieznoszących się od lat bramkarzy, dla których drużyna była tylko dodatkiem. Klinsmann, którego naczelnym zadaniem było zbudowanie dobrej atmosfery, na bazę kadry wybrał hotel w centrum Berlina, żeby piłkarze jadąc na trening widzieli, jak bardzo rodacy na nich liczą. I nikt nie ośmielił się zakłócić narodowego entuzjazmu, a w ćwierćfinale, podczas rzutów karnych, Kahn dodawał Lehmannowi otuchy.
Trener - wujek dobry nastrój, to jeden ze sposobów budowania drużyny, kiedy inne zawodzą. Raz skuteczny, innym razem zabójczy, bo sam entuzjazm może wystarczyć do pięknej klęski. Diego Maradonę wymyślono, kiedy zabrakło już innych trenerów. W ojczyźnie jest bóstwem, z którym się nie dyskutuje, dbał o dobrą atmosferę i błyszczał na konferencjach. Z Niemcami dostał lanie, bo zapomniał o taktyce. Ambicje i rozbuchane ego, to nie jedyne problemy. Jest jeszcze seks.
Kilkudziesięciu młodych mężczyzn jest odciętych przez ponad miesiąc od kobiet. A napięcie rośnie. Jedni radzą sobie z tym lepiej, inni gorzej. Konsola do gier nie zawsze wystarcza. Jedni trenerzy seks tępią, inni poddają się bez walki, prosząc tylko o umiar. – Możliwość uprawiania seksu w czasie mundialu może negatywnie wpłynąć na formę. Obecność bliskiej osoby zawsze powoduje u sportowca dekoncentrację, oderwanie się od pracy – mówi Marta Spórna.