Andrzej Niedzielan wraca do reprezentacji Polski

Andrzej Niedzielan o swoim powrocie do piłkarskiej reprezentacji Polski

Publikacja: 04.10.2010 22:53

Andrzej Niedzielan

Andrzej Niedzielan

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Wierzył pan, że po czterech latach przerwy uda się wrócić?

Andrzej Niedzielan:

Długo nic na to nie wskazywało. Po fatalnym okresie w Wiśle Kraków nawet nie myślałem o kadrze. Tym bardziej się cieszę. Powołanie do reprezentacji to znak, że moją pracę się docenia.

Co się stało, że po długiej ciszy przeżywa pan drugą młodość

?

Nie poddałem się w trudnych momentach. Przez siedem miesięcy nie mogłem grać po zerwaniu więzadeł krzyżowych, później pomocną dłoń podali mi trener Waldemar Fornalik i Ruch Chorzów. Tam do każdego zawodnika na treningu było indywidualne podejście.

Myślał pan kiedyś, jak potoczyłaby się pana kariera, gdyby nie kontuzje?

Staram się o tym nie myśleć, bo bym zwariował.

Franciszek Smuda powołał pana trochę pod presją dziennikarzy. Niedawno mówił, że nie pasuje pan do jego koncepcji.

Widocznie zmieniła się koncepcja.

Podobnie było z Ebim Smolarkiem. Trener najpierw wymienił z nim uprzejmości na łamach prasy, a później powołał do kadry.

Nie jesteśmy ministrantami, każdy ma swoje zdanie, czasami niepopularne. Trzeba umieć powiedzieć je twarzą w twarz i nie wolno się wycofywać. Poradzę sobie z presją, nie mam z tym problemów. Chcę przekonać do siebie selekcjonera, najpierw jednak muszę się znaleźć na boisku. Zdaję sobie sprawę, że to nie klub, że nie dostanę tu dziesięciu meczów, żeby pokazać, na co mnie stać, ale być może tylko kwadrans.

Wcześniej, poza pamiętnym meczem z Węgrami w Budapeszcie, w reprezentacji szło panu przeciętnie. Skąd wiara, że teraz będzie inaczej?

Jestem optymistą, bo grunt to pozytywne myślenie. Gdybym nie wierzył, że mogę się spełnić w kadrze, zostałbym w domu. Wiem, że podstawowi napastnicy tej drużyny to Ireneusz Jeleń czy Robert Lewandowski, ale widzę też rolę dla siebie. Teraz chodzi o to, żeby przekonać trenera. Jeszcze nie rozmawialiśmy, ale w Chicago na pewno znajdzie się na to czas. Dla mnie historia trochę zatoczyła koło. Ostatnio w reprezentacji też zagrałem przeciwko USA w 2006 roku.

Jak pan ocenia reprezentację prowadzoną przez Smudę?

Wszyscy mówią, że jest w budowie, więc trzeba czekać z rozliczeniem do zakończenia Euro. Piłka jest dziwna, w pół roku można przejść drogę z dna na szczyty i z powrotem. Do turnieju zostało dużo czasu.

Smuda uparł się na ofensywny styl gry niezależnie od przeciwnika – to słuszna decyzja?

Nie jest fajnie ciągle przegrywać, nawet jeśli to tylko mecze towarzyskie. Pewnie będzie lepiej, bo gorzej już być nie może. Mnie ta ofensywna taktyka się podoba. Polska zawsze słynęła z kontrataku, a Smuda próbuje to zmienić – chce, żeby jego drużyna kreowała grę. Jak będziemy mieli piłkę, to przeciwnik będzie się musiał więcej nabiegać.

Skąd bierze się pana skuteczność w lidze?

Chodzi właśnie o bieganie. Gdy byłem młodszy, chciałem być wszędzie, ale jak dochodziło do dobrej okazji, brakowało mnie w odpowiednim miejscu. Na tym polega doświadczenie, dla napastnika najważniejsze jest pole karne. W Koronie mam kolegów, którzy potrafią to wykorzystać.

Mało kto wierzył w pana odrodzenie.

No i dobrze. Niech mnie skreślają, bo wtedy trzeba pokazać charakter. Można się popłakać, zabrać zabawki, ale to nie w moim stylu. Lubię pokazywać ludziom, że się mylą.

Jak się pan czuje jako jeden z najstarszych zawodników w drużynie?

Dziwnie. Muszę się z tym oswoić.

Wierzył pan, że po czterech latach przerwy uda się wrócić?

Andrzej Niedzielan:

Pozostało 98% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej