Aleksander Hall: Podwójna stawka wyborów prezydenckich

Zwycięstwo kandydata opozycji w wyborach prezydenckich utrudni PiS destrukcję polskiej demokracji.

Aktualizacja: 11.06.2020 18:48 Publikacja: 09.06.2020 21:00

Władysław Kosiniak-Kamysz odwołuje się do chrześcijańskich wartości, ale potrafi powiedzieć także os

Władysław Kosiniak-Kamysz odwołuje się do chrześcijańskich wartości, ale potrafi powiedzieć także ostre słowa biskupom.

Foto: Rzeczpospolita/ Marian Zubrzycki

Pierwsza i najważniejsza stawka wyborów prezydenckich jest oczywista. Wybieramy głowę państwa. Wbrew nierozsądnej opinii sformułowanej przez Donalda Tuska na początku 2010 roku, prezydentura w Polsce to nie tylko prestiż, żyrandol i pałac. Głowa państwa w naszym kraju ma znacznie większe uprawnienia niż w większości państw o ustroju parlamentarno-gabinetowym. Prezydent decyduje o obsadzie personalnej wielu ważnych urzędów i stanowisk, dysponuje inicjatywą ustawodawczą, prawem wetowania ustaw i rozpisywania referendum za zgodą Senatu. Ważnych kompetencji prezydenta jest więcej.

W obecnych realiach reelekcja Andrzeja Dudy oznaczałaby utrwalenie wszechwładzy Jarosława Kaczyńskiego i skonsolidowałaby jego obóz polityczny, w którym w ostatnim czasie pojawiły się oznaki dekompozycji. Zapewne moglibyśmy się spodziewać kolejnych kroków na drodze budowania autorytarnego państwa.

Zwycięstwo kandydata opozycji w wyborach prezydenckich bardzo utrudniłoby PiS dalszą destrukcję polskiej demokracji i byłoby wielkim znakiem nadziei dla tych Polaków, którzy nie chcą, aby nasz kraj był zabawką w rękach Jarosława Kaczyńskiego.

Kilkakrotnie na łamach „Rzeczpospolitej” dawałem wyraz przekonaniu, że najlepszym kandydatem opozycji w wyborach prezydenckich jest Władysław Kosiniak-Kamysz. Pojawienie się w szrankach wyborczych Rafała Trzaskowskiego nie zmieniło mojej opinii.

Co jeszcze nam pokażą najbliższe wybory prezydenckie? Zobaczymy pozycję poszczególnych ugrupowań na scenie politycznej. Przyjrzyjmy się, jakie są cele ugrupowań opozycyjnych.

Platforma Obywatelska nie tylko chce potwierdzić swój prymat w opozycji, ale narzucić jej swą hegemonię, tak jak było przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Dobry wynik Roberta Biedronia skonsolidowałby nową lewicę, która przecież powstała niedawno z trzech partii mocno ze sobą skłóconych. Dobry wynik Krzysztofa Bosaka potwierdziłby, że na prawo od PiS zakorzeniła się formacja wolnorynkowa i eurosceptyczna. Zapewne przyczyniłby się także do marginalizacji wewnątrz Konfederacji polityków skrajnych i egzotycznych. Najtrudniej odpowiedzieć na pytanie, o co – oczywiście poza prezydenturą – walczy Szymon Hołownia. Czy pozostanie w polityce, a może się zniechęci? Czy będzie tworzył ugrupowanie polityczne, a jeśli tak, to jakie?

Kosiniak-Kamysz, walcząc o prezydenturę, walczy także o umocnienie Koalicji Polskiej i potwierdzenie, że proces budowania nowego ważnego ośrodka politycznego – moim zdaniem bardzo potrzebnego – jest już wyraźnie zaawansowany.

Większość Polaków ma poglądy prawicowe lub centroprawicowe. Nieszczęściem polskiej polityki ostatnich lat stało się, że pozycję niemal monopolistyczną na prawicy zajęło Prawo i Sprawiedliwość, ugrupowanie o zapędach autorytarnych, niszczące poczucie wspólnoty Polaków, etatystyczne i skrajnie populistyczne. Do tej sytuacji doszło w znacznej mierze z powodu opuszczenia przez Platformę Obywatelską jej prawicowych i centroprawicowych wyborców, a nie pojawiła się dla nich nowa polityczna oferta.

W Polsce jest wielu ludzi, którzy szanują religię i narodową tradycję, ale wiedzą, że te wartości wcale nie są sprzeczne z umacnianiem Unii Europejskiej; chcą silnego polskiego państwa, ale wiedzą, że tworzą go także silne samorządy, a niszczy je łamanie konstytucji i niezależności władzy sądowniczej; czują się członkami Kościoła, ale nie godzą się ze sprowadzaniem go do roli politycznego sojusznika partii rządzącej; cenią wartości rodzinne, nie chcą rewolucji obyczajowej, ale szanują wszystkich ludzi.

Większość ludzi o takich poglądach, które uważam za prawicowe i centroprawicowe, nie należy do żadnej partii. Można ich także spotkać w różnych partiach politycznych. Wielu samorządowców ma taki profil polityczny. Powstaje pytanie, gdzie znajduje się ośrodek, który ma największe szanse skupić tych ludzi. Nie wydaje mi się, aby mogła nim być obecnie Platforma Obywatelska. Utworzenie przez nią Koalicji Obywatelskiej wraz z Nowoczesną i Inicjatywą Polską było kolejnym krokiem w ewoluowaniu PO w stronę centrolewicy. Jarosław Gowin, który deklaruje chęć zbudowania silnej formacji republikańskiej o konserwatywno-liberalnej tożsamości, nie ma szans osiągnąć tego celu bez politycznej suwerenności. Porozumienie jest satelitą Prawa i Sprawiedliwości, a spór między Kaczyńskim i Gowinem o termin wyborów prezydenckich pokazał, że większość posłów Porozumienia akceptuje satelitarny status swej partii. Być może w przyszłości Gowin uwolni się od zależności od prezesa PiS i weźmie udział w budowaniu prawicy, jakiej Polska potrzebuje, ale trudno go sobie wyobrazić w roli jej lidera. Politycznych planów Szymona Hołowni nie znamy.

Pozostaje więc Władysław Kosiniak-Kamysz. Prezes PSL unika określania swych poglądów jako prawicowe czy centroprawicowe. Mówi o potrzebie budowania nowego centrum i formacji chadeckiej. Jednak pojęcia „prawica” i „lewica” nie mają charakteru absolutnego. Są miejscami w przestrzeni politycznej. Jest się prawicą, centroprawicą, centrolewicą czy lewicą w stosunku do innych ugrupowań politycznego spectrum. W obecnym polskim układzie sił politycznych Koalicja Polska sytuuje się na centroprawicy. Jej lider odwołuje się do chrześcijańskiego świata wartości, ale nie jest politykiem klerykalnym. Gdy trzeba, potrafi powiedzieć twarde słowa biskupom. Eksponuje znaczenie narodowej wspólnoty, ale zarazem wzywa do umacniania Unii Europejskiej. Jest umiarkowanym konserwatystą w kwestiach obyczajowych, ale traktuje z szacunkiem ludzi o bardzo odmiennych poglądach. Wraz ze swymi współpracownikami ma szanse zbudowania szerokiej formacji, prawdziwie ludowej, mającej oparcie nie tylko na prowincji, ale także w dużych miastach.

Jeśli wygra wybory prezydenckie, kompletnie zmieni polską scenę polityczną. Jeśli ich nie wygra, ale uzyska dobry wynik, bardzo wzmocni szanse na ukształtowanie się silnej centroprawicy, nie tylko niezależnej od PiS, ale mogącej stanowić dla niego alternatywę. Polska bardzo tego potrzebuje.

Pierwsza i najważniejsza stawka wyborów prezydenckich jest oczywista. Wybieramy głowę państwa. Wbrew nierozsądnej opinii sformułowanej przez Donalda Tuska na początku 2010 roku, prezydentura w Polsce to nie tylko prestiż, żyrandol i pałac. Głowa państwa w naszym kraju ma znacznie większe uprawnienia niż w większości państw o ustroju parlamentarno-gabinetowym. Prezydent decyduje o obsadzie personalnej wielu ważnych urzędów i stanowisk, dysponuje inicjatywą ustawodawczą, prawem wetowania ustaw i rozpisywania referendum za zgodą Senatu. Ważnych kompetencji prezydenta jest więcej.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej