Jesienią politycy zaświecą na przystankach

Podświetlane nieduże reklamy będą hitem tegorocznej kampanii wyborczej do parlamentu. Ale kosztują więcej niż przed rokiem

Aktualizacja: 20.06.2011 22:12 Publikacja: 20.06.2011 21:31

Jesienią na takich reklamach na przystankach mają pojawić się politycy

Jesienią na takich reklamach na przystankach mają pojawić się politycy

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

W tym roku politycy nie będą spoglądać na nas z góry z ogromnych billboardów, bo na takich powierzchniach reklama polityczna została zakazana.

Za to jesienią spotkamy się z nimi niemal na każdym przystanku tramwajowym i autobusowym, a także w warszawskim metrze. Bo tzw. citylighty, czyli podświetlane powierzchnie reklamowe na wiatach przystankowych, to jedne z nielicznych dozwolonych miejsc dla promocji partii politycznych.

W ubiegłym roku Sejm zakazał prowadzenia kampanii wyborczej na wielkopowierzchniowych billboardach, a także emitowania płatnych reklam w radiu i telewizji (będą tylko bezpłatne programy wyborcze).

Dozwolone są reklamy na powierzchni nie większej niż 2 metry kwadratowe. W dużych miastach są to zwykle wspomniane citylighty. Partie zaczęły je już rezerwować na jesienne wybory. – Jest bardzo duże zainteresowanie wszystkich partii politycznych citylightami – potwierdza Grażyna Gołębiowska z firmy AMS, która dysponuje ponad 11 tys. takich powierzchni reklamowych. – Głównie chcą je rezerwować na październik.

Partie jednak nie są skłonne do ujawniania planów. Według nieoficjalnych informacji jedynym ugrupowaniem, które zrobiło rezerwację citylightów, jest PO. Sekretarz generalny partii Andrzej Wyrobiec zaprzecza jednak tym pogłoskom. – Zebraliśmy na razie oferty od operatorów, ale nie podjęliśmy decyzji – mówi "Rz".

Podobnie twierdzi Kazimierz Karolczak, skarbnik SLD. – Na razie nie robimy rezerwacji citylightów, bo nie wiadomo, kiedy będą wybory – tłumaczy. – Nie zapłacę za cały październik, skoro może się okazać, że wybory będą w połowie miesiąca.

Tym bardziej że reklamy, choć małe, nie będą tanie. W tym roku wynajem takiej powierzchni reklamowej będzie kosztował dużo drożej niż na przykład w ubiegłym. Według Karolczaka podwyżka sięga ok. 30 proc. – Wynajem citylightów kosztował ok. 600 zł, teraz operatorzy oferują je nam za ok. 800 zł za sztukę – mówi skarbnik Sojuszu.

Gołębiowska zapewnia, że jej firma nie zmieniła cen od stycznia. – Ale zmienił się poziom rabatów – przyznaje. – Będą niższe.

Czy citylighty są w stanie zrekompensowaćbrak reklamy na billboardach i w telewizji? – Nie, bo są wyłącznie w średnich i dużych miastach – ocenia Joanna Gepfert, specjalistka od marketingu politycznego. – Do mieszkańców małych miejscowościach trzeba będzie dotrzeć inaczej, głównie podczas bezpośrednich spotkań.

Według Gepfert citylighty to pocieszanie się partii, że mają jakąkolwiek reklamę wizualną. – Moim zdaniem nie warto wydawać na to pieniędzy – stwierdza.

W tym roku politycy nie będą spoglądać na nas z góry z ogromnych billboardów, bo na takich powierzchniach reklama polityczna została zakazana.

Za to jesienią spotkamy się z nimi niemal na każdym przystanku tramwajowym i autobusowym, a także w warszawskim metrze. Bo tzw. citylighty, czyli podświetlane powierzchnie reklamowe na wiatach przystankowych, to jedne z nielicznych dozwolonych miejsc dla promocji partii politycznych.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
BIO_REACTION 2025
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
Edycja marzeń, czyli realme inspirowany Formułą 1
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!