Było to nawiązanie do wystąpienia  Dmitrija Miedwiediewa, który zapowiedział „wojskową odpowiedź Moskwy" na działania USA związane z budową w Europie elementów systemu obrony przeciwrakietowej.

Odpowiedź prezydenta Rosji przez wielu  została odebrana jako zbyt emocjonalna. Miedwiediew zarzucił USA niechęć do dialogu i polecił resortowi obrony przygotować się do rozmieszczenia na granicach Federacji systemów radiolokacyjnych i rakietowych zdolnych do unieszkodliwiania amerykańskiej tarczy antyrakietowej.

- Oświadczenia prezydenta nie należy odbierać jako zerwania rozmów - cytuje wypowiedź Konstantina Kosaczowa agencja Interfax.

Według szefa parlamentarnej komisji spraw zagranicznych jest to jedynie ostrzeżenie, że Rosja będzie w sposób zdecydowany dbać o swoje bezpieczeństwo. - To także przypomnienie dla naszych partnerów, że obszar dialogu, choć zawęża się to wciąż jest otwarty - twierdzi Kosaczow.

Również przedstawiciele Ministerstwa Obrony uważają wystąpienie Dmitrija Miedwiediewa za  „specyficzną formę zaproszenia do rozmów".